Hawrysz: Igrzyska na medal

34

Emocje związane z XXX Letnimi Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie powoli opadają. Polscy kibice dziesięciokrotnie cieszyli się ze zdobycia medalu przez biało-czerwonych. Pierwszy zdobyła Sylwia Bogacka w strzelectwie. Wielką euforię wywołał też krążek z najcenniejszego kruszcu Adriana Zielińskiego w podnoszeniu ciężarów. Trzeba również wspomnieć o ponad trzydziestu medalach na Paraolimpiadzie. Będzie więc co wspominać. Tak twierdzi również Franciszek Hawrysz, prezes Koła Olimpijczyka, który osobiście udał się do Londynu na oba wydarzenia. Były trener żeńskiego szczypiorniaka był pod wielkim wrażeniem organizacji zawodów przez Wyspiarzy.

Już pierwszego dnia pobytu w Londynie, Franciszek Hawrysz poczuł klimat igrzysk olimpijskich – Na starcie udałem się na specjalnie przygotowaną wystawę, zupełnie większa gabarytowo niż nasza lubińska, która była umieszczona w Operze Narodowej Anglii. W kolejce stało się około godziny czasu, było takie zainteresowanie. Większość eksponatów była wypożyczona z Międzynarodowego Muzeum w Szwajcarii. Pierwsza sala była poświęcona starożytnym igrzyskom. Druga sala była poświęcona twórcy igrzysk nowożytnych, Pierre de Coubertin. Ostało się nawet jego biurko, przy którym pracował. Natomiast w trzeciej sali były już medale i znicze olimpijskie nowożytnych igrzysk – skomentował Franciszek Hawrysz.

Prezes Koła Olimpijczyka szukał polskiego akcentu olimpijskiego na wystawie, niestety nie znalazł nawet wzmianki o choćby multimedalistach z naszego kraju. Drugiego dnia Franciszek Hawrysz udał się na mecz siatkarski – Miałem okazję obejrzenia spotkania pomiędzy Rosją, a Bułgarią. Kibiców było około czterdziestu tysięcy. Wszystko odbyło się bardzo po sportowemu. Kibice bardzo kulturalni. Nie było żadnych wulgarnych okrzyków itp. Widowisko typowo o charakterze sportowym – wspominał prezes.

Organizacyjnie wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wykorzystano potencjał wolontariatu, który wykonywał sporą pracę. Franciszek Hawrysz miał również okazję odwiedzenia strefy kibica. Tam również był pozytywnie zaskoczony – Potężne ekrany dla stu tysięcy ludzi. Nie wyświetlali jednej dyscypliny sportu. Każdy oglądał to co chciał. Trociny rozsypano na trawę, aby uchronić murawę stadionu, na którym przyjmowano kibiców. Nie doszło tam do żadnego zgrzytu, a byli tam kibice z całego świata – powiedział Franciszek Hawrysz.

Miałem również okazję uczestniczyć w Paraolimpiadzie – Stadion, na którym odbywały się zawody, miał miejsca na osiemdziesiąt tysięcy ludzi. Frekwencja za każdym razem była na sto procent. Z racji sporego zainteresowania organizowano kilka sesji w ciągu jednego dnia. Za każdym razem na stadionie był komplet kibiców. Za każdym razem na telebimach przedstawiano sylwetkę każdego ze sportowców – mówił prezes Koła Olimpijczyka.

– Moje marzenie się spełniło. Byłem na igrzyskach olimpijskich. Co prawda nie jako zawodnik, ani trener, ale jako reprezentant Koła Olimpijczyka z Lubina. Na pewno zapamiętam to na zawsze. Przy podnoszeniu flag zwycięzców cały stadion wstawał na baczność. Są to emocje, które trzeba przeżyć osobiście i życzę je każdemu, nie tylko sportowcowi – zakończył Franciszek Hawrysz.
 


POWIĄZANE ARTYKUŁY