Tak fatalnego początku sezonu piłkarze ręczni Zagłębia jeszcze nie mieli. Męska drużyna zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i ma na koncie tylko dwa punkty. Co jest przyczyną mizernej postawy miedziowych? O tym rozmawialiśmy z kapitanem Zagłębia, Mirosławem Gudzem.
Dwa punkty i ostatnie miejsce w tabeli. Co się dzieje z drużyną Zagłębia?
Trzeba się uderzyć w pierś i powiedzieć sobie jasno: nie sprostaliśmy zadaniu. Gramy tak, jakbyśmy nie mieli jaj i biegali z pełnymi pampersami po parkiecie. Unikamy podejmowania ryzykownych działań, które mają wpływ na wynik spotkania. Zapomnieliśmy o podstawach rywalizacji w sporcie. Mnie jako kapitanowi jest niezmiernie wstyd za tą całą sytuację. Nie wyobrażałem sobie, że przyjdę do Zagłębia i że pod koniec pierwszej rundy będzie to tak tragicznie wyglądało. Będziemy chcieli się odbudować i zrobimy wszystko, żeby zmazać tę łatkę, którą do nas przyklejono, ale zdajemy sobie sprawę, że będzie niezwykle ciężko.
Które oblicze drużyny jest prawdziwe – to z pierwszej połowy meczu z Pogonią i spotkania z Azotami czy starć we Wrocławiu i Mielcu?
Proszę Cie, nie mów mi o meczach we Wrocławiu i Mielcu. To jest wielki wstyd, hańba i kompromitacja dla tego klubu, osób nim zarządzających, a przede wszystkim dla nas samych. Każdy musi w końcu uderzyć się mocno w pierś i zadać sobie pytanie po co tu jest i co chce zrobić dla tego klubu! Warunki w jakich pracujemy są znakomite i niejeden klub w Polsce mógłby o takich warunkach pomarzyć – wiem co mówię! My widocznie nie zasługujemy jako drużyna, na to co mamy. Wszyscy musimy mieć jeden cel, a czasem różnie do wygląda.
Czego brakuje, żeby za tym wszystkim szły wyniki, bo przecież od czterech lat bijemy się w play-out?
Tak jak powiedziałeś to jest problem kilku ostatnich sezonów. Mieliśmy nadzieję, że po przyjściu kilku zawodników i nowego trenera będzie to zupełnie inaczej wyglądało, że będzie nowy duch w drużynie. Musimy być zespołem w szatni i na boisku, a nie zawsze tak jest.
Do końca pierwszej rundy pozostały jeszcze trzy mecze. Musimy się w końcu pozbierać, aby poprawić swoją sytuację…
Pierwsze polowy z Pogonią czy Wisłą, a także mecz z Puławami pokazał, że potrafimy grać w piłkę. Może problem leży jednak w naszych głowach. Jest mi wstyd, że taka sytuacja ma miejsce w mojej drużynie.
Okazja na przełamanie fatalnej passy nadejdzie już w niedzielę. W starciu z Górnikiem nie będziemy faworytem?
Może to i lepiej. Może dzięki temu nie będziemy sparaliżowani i wyjdziemy na parkiet na sto procent skoncentrowani i pokażemy, że to jeszcze nie koniec. Chcemy pokazać, że potrafimy wygrywać, cieszyć się grą. Póki co chciałem bardzo przeprosić naszych kibiców za tę całą sytuację. Biorę to na swoje barki i zapewniam, że zrobimy wszystko, aby w niedzielę zgarnąć dwa punkty.
Jak całą sytuację komentują Twoi byli koledzy ze Stali Mielec, klubu gdzie jak wiemy nie wszystko organizacyjnie wygląda tak, jakby można było sobie tego wymarzyć?
Uwierz mi, że to co o nas mówią nie nadaje się do publikacji. Dziwią się, że my jako zawodnicy nie oddajemy na parkiecie tego dobrobytu, jaki tu mamy. Tkwimy w szambie po uszy i gorzej już być nie może. Odbyliśmy męska rozmowę i wierzę, że to wszystko się zmieni.