Gruszki na wierzbie czy dynie na sośnie?

192

Za kilka chwil rozpocznie się sezon na dynie. Bywają większe, mniejsze, żółte i pomarańczowe, ale rzadko kiedy… rosną na drzewach. Pan Zygmunt z Obory w gminie Lubin, do spółki z sąsiadem zza płotu, wyhodowali świerkodynię.

Nie wiadomo, gdzie się zwrócić, czy do National Geographic czy Discovery… Czterometrowy świerk zaowocował dyniami. Na czubku – dynia hokkaido, na gałęzi – tykwa. W Oborze zapowiadają się ciekawe zbiory.

Świerkodynia to wspólne dokonanie sąsiadów zza płotu. Nasiona dyni należą do pana Zygmunta, świerk natomiast stoi na posesji sąsiada. Nauczeni historią Kargula i Pawlaka, że o kłótnię sąsiedzką nie jest trudno – mamy nadzieję, że sprawa zakończy się polubownie.

– Jesteśmy w trakcie negocjacji. Musimy sądownie uzgodnić podział dziwoląga – uśmiecha się pan Zygmunt.

Zdumiewające okazy to specjalność pana Zygmunta. Dwa lata temu na dożynkach otrzymał grand prix za wyhodowanie wielkiej botwinki.

Tak naprawdę dynie to ogrodowe wędrowniczki. Nie ma płotu ani drzewa, którego by nie sforsowały. Tegoroczne lato dało dyniom dużo ciepła, więc zaczęły się mocno rozrastać. Pnącza rośliny, normalnie wijące się po ziemi, oplotły pień drzewa i poszybowały na wysokość czterech metrów. Dynie w Oborze uznały, że chcą wisieć do spółki z szyszkami.


POWIĄZANE ARTYKUŁY