Gracz: Sport to całe nasze życie

43

Przedstawiamy wywiad z Karolem Graczem, podsumowujący rundę pełną emocji, wyzwań i momentów, które zbudowały charakter drużyny. Z trenerem Górnika Lubin rozmawiamy o meczach, które odwróciły bieg sezonu, o trudnych chwilach, które wzmocniły zespół, oraz o planach, ambicjach i pracy, jaka czeka zespół w kolejnych miesiącach.

Runda jesienna już za nami. Jej końcówka w wykonaniu Górnika była znakomita — można wręcz powiedzieć, że szkoda, iż teraz nadchodzi zimowa przerwa. Zgadza się Pan z takim stwierdzeniem?

Końcówka rundy była naprawdę dobra.
W szatni po ostatnim meczu śmialiśmy się, że ta runda kończy się dla nas w najgorszym możliwym momencie.

Dwa ostatnie mecze zakończyły się zwycięstwami nad zespołami z czołówki tabeli. Jak ocenia Pan spotkania z Platanem i Spartą?

Mecz z Platanem udowodnił niektórym, że nie wygrywa się indywidualnościami, lecz drużyną, zespołem i jednością. Od początku byliśmy naładowani pozytywną energią, walczyliśmy o każdy centymetr boiska, a do tego dołożyliśmy piłkarską jakość. Warto podkreślić, że w tym spotkaniu w bramce zagrał zawodnik z pola – Jakub Gracz. Mój brat stanął na wysokości zadania i dołożył ogromną cegiełkę do zwycięstwa. Bardzo cieszę się z wygranej. To spotkanie dało niektórym dobrą lekcję: meczu nie wygrywa się przed pierwszym gwizdkiem. Mecz ze Spartą był kontynuacją naszej dobrej, a momentami bardzo dobrej gry. Sparta postawiła trudniejsze warunki niż Platan – to zespół, który nigdy nie odstawia nogi, i tak było również tym razem. Uważam, że wygrał zespół, który bardziej chciał. Powiedziałem chłopakom w szatni, żeby zagrali tak, jakby to miał być nasz ostatni mecz. O wiele lepiej spędza się zimową przerwę po zwycięstwie, zwłaszcza nad drużyną z czołówki.

W tych starciach Górnik pokazał ogromny charakter, mimo że w ostatnim czasie nie brakowało problemów kadrowych. Jak Pan to odbiera z perspektywy boiska i szatni?

Im bliżej końca rundy, tym więcej mieliśmy problemów kadrowych, ale to właśnie takie trudne momenty budują zespół – i nam to bardzo pomogło. Wszyscy szliśmy w jednym kierunku, z jednym celem: zwycięstwem.

Czy świetna końcówka rundy jesiennej może być dobrym prognostykiem przed wiosenną częścią sezonu?

Pod koniec rundy zobaczyłem zespół, pod którym mógłbym się podpisać. Walczący, zdeterminowany, ale też potrafiący utrzymać się przy piłce, grający cierpliwie i szybko – na jeden, dwa kontakty. Cieszę się, że to, nad czym pracujemy na treningach, wreszcie przełożyliśmy na mecz ligowy. Późno, ale lepiej późno niż wcale. Nie zmieniałem filozofii – cierpliwie i systematycznie wdrażałem swój pomysł, a to przyniosło efekty.

Jakie cele stawiacie sobie jako drużyna na rundę rewanżową?

Mówiąc o celach, trzymam się tego, co powtarzam zawodnikom: najważniejszy jest każdy kolejny mecz. Chcemy dobrze wejść w rundę i kontynuować to, co zaczęło funkcjonować w końcówce jesieni.
Wiosnę traktuję jako okres przygotowujący nas do sezonu 2026/2027, w którym chcielibyśmy włączyć się do walki o awans.

Czy w obecnych realiach trudno jest przyciągnąć nowych zawodników do zespołu?

Z roku na rok mam wrażenie, że o nowych zawodników jest coraz trudniej. Największy problem widzę w młodzieży, która ucieka od sportu przez liczne pokusy wokół niej. Planuję wzmocnić zespół 2–3 transferami oraz utrzymać kadrę z poprzedniej rundy. Wierzę w zawodników, których mam – mogą liczyć na moje wsparcie i mają we mnie pełne zaufanie.

Jak wyglądają teraz treningi i przygotowania do rundy wiosennej?

Po zakończeniu rundy spotykamy się raz w tygodniu na gierce na orliku. Pełne przygotowania do rundy wiosennej ruszamy pod koniec stycznia.

Czy w zimowej przerwie planowane są jakieś roszady lub wzmocnienia w składzie?

Nie chcę zaburzać tego, co wypracowaliśmy. Nie spodziewajmy się rewolucji – jedynie kosmetycznych zmian.

Na boisku występuje Pan razem z bratem. Czy często rozmawiacie prywatnie o waszych meczach i postawie drużyny?

Sport to całe nasze życie, dawał nam tlen w trudnych momentach. Jestem dumny z tego, jakiego mam brata i wiem, że zawsze mogę na niego liczyć – działa to w obie strony. Często analizujemy nasze mecze. Kuba nie ma u mnie taryfy ulgowej, ale wie, że robię to dla jego dobra. Mecz z Michowem (4:1) zapamiętam na długo. Strzeliłem wtedy trzy bramki, ale najbardziej ucieszyła mnie asysta do mojego brata. Piękny widok po meczu: gdy pod wszystkimi strzelonymi bramkami widnieje nazwisko Gracz.

Który z jesiennych meczów był według Pana najlepszy w wykonaniu Górnika, a który można uznać za najsłabszy?

Najbardziej cieszy mnie zwycięstwo z Platanem – tam wygrał zespół bardziej charakterny. Piłkarsko najlepiej zaprezentowaliśmy się tydzień później, w wygranym meczu z Parszowicami. Warto wspomnieć o spotkaniu w Oborze, gdzie przegrywaliśmy 0:3, a wygraliśmy 6:3. Nazywam ten mecz „założycielskim” – od niego wszystko zaczęło się zazębiać. Najtrudniej było zasnąć po meczu z Czarnymi Dziewin. Prowadziliśmy 3:2, a w końcówce straciliśmy bramkę na 3:3. Chwilę później mieliśmy jeszcze piłkę meczową na 4:3.

Jak to jest łączyć funkcję trenera i zawodnika?

Łączenie funkcji trenera i zawodnika nie jest łatwe. Perspektywa z ławki i z boiska różni się diametralnie. Dlatego warto mieć osoby, którym można zaufać i które obserwują mecz z boku.

Czego można życzyć drużynie w zbliżającym się wielkimi krokami nowym roku?

Życzyłbym nam przede wszystkim zdrowia – żeby kontuzje nas omijały. Będzie zdrowie, to inne elementy zbudujemy na odpowiednim poziomie.

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY