LUBIN. Pomysłowość ludzka nie zna granic. Kiedy pół roku temu otrzymaliśmy wiadomość o górniku, który na własne życzenie stracił trzy palce u stopy – uznaliśmy to za opowieść wyssaną z palca. Tymczasem się okazało, że historia ta jest jak najbardziej prawdziwa.
Górnik z Lubina, 36-letni Rafał R., aby uzyskać odszkodowanie za wypadek przy pracy, poprosił kolegę, by ten uszkodził mu nogę. Stąd z innego oddziału wypożyczyli 10-kilogramowy młot.
Pod koniec maja tego roku wspólnicy pracowali na jednej zmianie. Zjechali na dół wyposażeni w narzędzie tortur i strzykawkę ze środkiem znieczulającym.
– Rafał R. wszedł na wóz do transportu drewna i z siatki zabezpieczającej strop zrzucił na spąg odłamki skalne. Następnie zrobił sobie zastrzyk znieczulający, po czym Marcin G. uderzył go młotem w stopę – relacjonuje przebieg zdarzenia Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Następnie ranny mężczyzna zadzwonił do dyspozytora i poinformował o wypadku przy pracy. Po drodze wspólnicy wyrzucili młot. Sztygarowi powiedzieli, że Rafałowi R. spadł na nogę odspojony od stropu odłamek skalny.
Górnik, który ostatecznie stracił pracę w kopalni, ma zmiażdżone prawe przedstopie. Amputowano mu także trzy palce. W wyniku oszustwa doznał trwałego uszczerbku na zdrowiu i… otrzymał odszkodowanie w wysokości niespełna 27,5 tys. zł.
Oszustwo wyszło jednak na jaw. Zakład pracy nie uznał zdarzenia za wypadek przy pracy. O przestępstwie powiadomił śledczych i ubezpieczyciela.
Prokuratura Rejonowa w Lubinie oskarżyła obu górników o sfingowanie wypadku i wyłudzenie odszkodowania. Teraz Rafał R. musi zwrócić niesłusznie otrzymane pieniądze.
Obaj mężczyźni przyznali się do winy i zdecydowali na dobrowolne poddanie karze. Uzgodniono, że otrzymają wyroki po 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz kary grzywny – po 800 zł.
Marcin G. nadal jest pracownikiem kopalni. W zamian za uszkodzenie nogi kolegi – miał otrzymać w nagrodę 10 proc. sumy odszkodowania.





