Górnicy znowu do urn. Po raz piąty!

16

Ta sytuacja zaczyna już przypominać operę mydlaną. Są kolejne wybory, ale rozstrzygnięć nie ma. A lata mijają – tak krótko można podsumować tę kadencję rady nadzorczej KGHM. Spółka właśnie ogłosiła, że po raz piąty odbędą się wybory na przedstawicieli załogi w nadzorze. Problem w tym, że swoich reprezentantów górnicy wybrali już dawno, tylko uparty minister wciąż nie chce ich powołać.

Kilka miesięcy temu wszystkie centrale związkowe Polskiej Miedzi przygotowały nawet wspólne pismo do szefowej rady nadzorczej, by ta nie organizowała powtórnego głosowania. – To jawna kpina z obowiązującego w Polsce porządku prawnego. Dość już tej kompromitacji! – mówili zgodnie przedstawicieli 18 związków zawodowych.

To dlatego, że w kolejnych głosowaniach załoga wybierała tych samych kandydatów: Józefa Czyczerskiego, Leszka Hajdackiego i Ryszarda Kurka. Minister podczas kolejnych walnych zgromadzeń akcjonariuszy, konsekwentnie nie zgadzał się na ich powołanie. Miała to być kara za udział w pikiecie z 2009 roku, kiedy załoga KGHM sprzeciwiała się dalszej prywatyzacji spółki. Minister uznał, że było to działanie na szkodę spółki.

Jeden ze związkowców, Ryszard Kurek, z czasem przeszedł na emeryturę. Oprócz Czyczerskiego i Hajdackiego załoga wskazała więc na Bogusława Szarka. I on jako jedyny zasiada dziś w radzie nadzorczej. Ale wciąż są dwa wolne miejsca dla reprezentantów załogi.

Zarząd KGHM właśnie ogłosił, że 14 i 15 maja górnicy znów pójdą do urn. Co na to związkowcy? – My jesteśmy konsekwentni i stali w uczuciach. Załoga już wybrała, kto ma ją reprezentować i my nie zamierzamy niczego zmieniać, tylko dlatego, że takie jest widzimisię pana ministra – podkreśla Ryszard Zbrzyzny, szef ZZPPM.

Związek, tak jak w poprzednich głosowaniach, wystawi trzech kandydatów: Leszka Hajdackiego, Marcina Braszczoka i Mirosława Grzybowskiego.

Z kolei Solidarność jeszcze nie podjęła decyzji. Związek najpierw przeprowadzi prawybory. Wtedy będzie wiadomo, jaka jest decyzja pozostałych członków związku. A ta powinna być znana na początku kwietnia.

Szef Solidarności deklaruje, że jest gotów wziąć udział w kolejnych wyborach. – To minister złamał prawo, a nie ja. To on powinien ponieść konsekwencje, bo nie stosuje się do wyroku Sądu Najwyższego i ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw – podkreśla. –Te kolejne wybory dla mnie są dowodem na to, że Polska to nie jest państwo demokratyczne. Okazuje się, że tutaj rządzący bez żadnych konsekwencji mogą łamać prawo – dodaje na koniec.


POWIĄZANE ARTYKUŁY