KGHM. – Nowy system premiowania jest skandaliczny! – alarmują górnicy z Polkowic-Sieroszowic, którzy są oburzeni wysokością ostatniej nagrody. Z ich relacji wynika, że wszyscy otrzymali identycznie naliczoną premię, wynoszącą jedynie 22,5 proc. pensji.
Problem ma dotyczyć kilku tysięcy pracowników kopalni, głownie kotwiarzy, wiertaczy, taśmowców czy mechaników. Górnicy otrzymali mniej pieniędzy niż zwykle. Twierdzą, że w zależności od stanowiska stracili od stu do tysiąca złotych.
Teraz na Sierpolu to temat numer jeden. Ponoć oberwało się także sztygarom, którym okrojono premię o połowę. Niektórzy stracili nawet półtora tysiąca złotych. Generalnie nikt nie ma pojęcia za co…
– Miało być sprawiedliwie, a dali każdemu po równo i wyszło wielkie g… – mówi z rozgoryczeniem jeden z pracowników fizycznych. – Jakieś dwa miesiące temu pokazano nam prognozowaną wysokość premii, ale nikt tego nie brał na poważnie. Teraz już wiemy, że to nie były żarty – dodaje.
Pracownicy podejrzewają, że w poprzednim miesiącu wydobyto mniej niż zakładał plan. Przekonują, że jeśli tak było faktycznie, to winę należy upatrywać w awaryjnym sprzęcie.
– Co mnie to obchodzi, że dany oddział nie nafedrował ile trzeba? Dlaczego konsekwencje mają ponosić wszyscy pracownicy? – zastanawia się górnik. – Ludzie pracujący na przodku dostawali wcześniej około 80 procent premii, taśmowcy jakieś 45, a teraz wszystkim naliczono po 22,5. I to są te nasze superpremie! – mówi oburzony.
Biuro prasowe Polskiej Miedzi obiecało zbadać sprawę. Do tematu powrócimy w przyszłym tygodniu.