Górnicy dostaną teraz kaszę i makaron

13

Jedzenie serwowane górnikom spełnia wszelkie wymagane normy, ale wartość odżywcza zestawów, które pobierają, rzeczywiście jest zbyt niska – takie wyniki badań ogłosił dziś KGHM wspólnie ze spółką Lubinpex. Żywność poddano szczegółowemu badaniu, po tym, jak związkowa Solidarność zarzuciła, że to pasza, nie jedzenie.

Badania prowadzili eksperci z laboratorium przy Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Sześcioosobowy zespół łącznie ocenił ponad 49 produktów. – Średnia ocena to 4,08 w 5-stopniowej skali. Pięć to najwyższa jakość, więc wyniki są dobre – mówi Renata Kopa, dyrektor biura handlu Lubinpexu.

Produkty poddane były dwóm ocenom: sensorycznej, gdzie liczył się smak, zapach, wygląd i konsystencja, a także ocenie wartości odżywczej. To drugie badanie na własny koszt przeprowadzili wcześniej związkowcy i właśnie tamte wyniki wywołały burzę. Profesor Franciszek Świderski z SGGW, który czuwał nad badaniami zleconymi przez Lubinpex, nie ukrywa, że ich wyniki są podobne.

– Produkty są bardzo zróżnicowane, jedne są oceniane niżej, inne nawet bardzo dobrze. Reasumując, poszczególne produkty są smaczne i odżywcze, ale skomponowane w zestawy rzeczywiście mają zbyt mało węglowodanów i białka, a za dużo tłuszczu – mówi wprost. – Sam próbowałem skomponować zestaw, który spełniałby wymagania rozporządzenia Rady Ministrów o posiłkach profilaktycznych, ale nie da się tego zrobić. Bo mięso czy sery nie mają węglowodanów, a w sokach jest ich za mało, by spełniać normy – mówi wprost.

Co więc należy zrobić? – Ustawodawca nie przewidział, że pracownikom będą wydawane posiłki suche. Trzeba więc zmniejszyć ilość tłuszczów, a dodać produkty bogate w węglowodany – tłumaczy profesor.

I takie zmiany już od przyszłego tygodnia mają być omawiane przez związki zawodowe i dyrektorów kopalń. Nim bowiem w Polskiej Miedzi zorganizowano konferencję prasową, władze KGHM, Lubinpexu i profesor Świderski spotkali się ze związkowcami.

– Przedstawiliśmy im nasze wyniki i propozycje zmian, tzn. zmniejszenie porcji wędlin, zwiększenie ilości sera i dodanie produktów bogatych w węglowodany, czyli makarony, kasze czy pieczywo chrupkie. Musimy dostosować się do rozporządzenia, choć nie wiemy jeszcze, co na to załoga – mówi wprost Anna Osadczuk z departamentu PR Polskiej Miedzi.

A górnicy, przynajmniej ci, których spotkaliśmy przy szybie ZG Lubin, są jak najbardziej zadowoleni. – Jeśli ta wędlina ma być takiej jakości jak teraz, to lepiej nich jej nie będzie. Kasza czy makaron przynajmniej się przyda – mówi jeden z lubinian.

– Owszem są też dobre wędliny, ale tych jest mało. Można je dostać tylko o szóstej rano. A jak ktoś przyjdzie pięć minut później, wszystko jest już przebrane. Sery, soki, masło – to jest w porządku. Ale wędlin nie brałem już od dawna – dodaje inny z górników.

Podczas konferencji dziennikarze chcieli wiedzieć, dlaczego pracodawca zareagował tak późno. Dopiero, kiedy związkowcy opublikowali wyniki badań, że jedzenie nie spełnia wymaganych norm. – Wcześniej nie mieliśmy oficjalnych zgłoszeń. W punktach, gdzie górnicy pobierają jedzenie, mogą je też zareklamować bądź wypełnić specjalną ankietę, jeśli mają jakieś zastrzeżenia. W ubiegłym roku mieliśmy zaledwie trzy takie sygnały wśród kilkunastotysięcznej załogi – tłumaczy dyrektor Kopa.

A jak Lubinpex skomentuje zarzuty związkowców? – Związki zawodowe nie są tutaj fachowcami. My opieramy się na opinii profesora i niezależnego laboratorium. Mamy dostarczyć dobry posiłek i taki dostarczamy. A jeśli są jakieś braki, naprawimy tę sytuację. Od wszelkich innych komentarz się powstrzymam – wyjaśnia prezes Lubinpexu Ryszard Plichta.

Oprócz szykowanych zmian w jadłospisie, spółka podjęła jeszcze jedną decyzję: od tego momentu na poszczególnych szybach i bez uprzedzenia jedzenie będzie poddawane kontroli przez wspomniane laboratorium z Warszawy. Raz na kwartał badanych ma być po kilka produktów, by – jak mówią władze Lubinpexu – w przyszłości uniknąć podobnych sytuacji. Dziś taka kontrola prowadzona jest na Sierpolu.

Związkowcy Solidarności, którzy nagłośnili problem, z komentarzem na temat wyników badań wstrzymują się, aż otrzymają oficjalną informację w tej sprawie. – Czekamy na wyniki. Dla nas problemem była jakość wędlin. Nie kwestionowaliśmy, czy jest pieczywo chrupkie czy go nie ma – dodaje Józef Czyczerski z miedziowej Solidarności. – Nie będę polemizował, dopóki nie otrzymam wyników badań. Wtedy podejmiemy decyzję, co dalej.


POWIĄZANE ARTYKUŁY