Gorący czas dla strażaków. Plaga pożarów wróciła

1048

Nieodpowiedzialne wypalanie traw zaczęło się na dobre. Nie pomagają apele czy groźby. Mimo wysokich kar pieniężnych każdej wiosny dochodzi z tego powodu do wielu pożarów, które stały się zmorą strażaków. W tym roku ich liczba jest jeszcze większa przez panującą suszę, ale gro z z takich zdarzeń to umyślne podpalenia.


Z dnia na dzień wzrasta liczba zgłoszeń dotyczących pożarów nieużytków, traw i łąk na całym Dolnym Śląsku. Tylko w tym roku strażacy wyjeżdżali do tego typu zdarzeń ponad tysiąc razy, a przez cały ubiegły rok było to dwa tysiące interwencji. Wiele z pożarów to ewidentne działanie człowieka.

– Za ponad 94 procent przyczyn powstawania pożarów trwa odpowiedzialny jest właśnie człowiek. Wiele osób dopuszcza się wypalania trwa, tłumacząc to chęcią użyźnienia gleby. Niestety, jest wręcz odwrotnie. Ziemia zamiast użyźniania się, wyjaławia się, a wypalanie prowadzi do nieodwracalnych niekorzystnych zmian w naszym środowisku naturalnym – informuje Magdalena Cwynar z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu. – Jest to również bardzo niebezpieczne, ponieważ w razie gwałtownej zmiany kierunku wiatru pożary bardzo często wymykają się spod kontroli – dodaje.

Warto zauważyć, że na sytuację pożarową istotny wpływ ma panująca susza. – Teraz na przedwiośniu, kiedy roślinność jeszcze nie zazieleniła się, to ta ściółka jest najbardziej sucha. Ma ona wilgotność nawet poniżej 10 procent. To w przypadku drzewostanów iglastych działa jak benzyna – mówi Norbert Wende, starszy specjalista służby leśnej w Nadleśnictwie Lubin.

Norbert Wende, starszy specjalista służby leśnej
Norbert Wende, starszy specjalista służby leśnej w Nadleśnictwie Lubin

Niestety, leśnicy nie mają także optymistycznych prognoz na przyszłość.

– Mniej więcej od 2015 roku mamy bardzo dużą posuchę, znaczny spadek wody gruntowej, dzięki której w największej mierze żyje nasz las. Woda opadowa jest czynnikiem wtórnym – zauważa Marek Nieruchalski, nadleśniczy Nadleśnictwa Lubin.

Marek Nieruchalski, nadleśniczy Nadleśnictwa Lubin

Mimo trudnej sytuacji w lasach nadleśnictwo nie chce ich zamykać dla odwiedzających.

– Brak ludzi w terenie powoduje, że informacja o zdarzeniu dociera do nas później, natomiast nadmiar ludzi sprawia, że to zagrożenie realnie wzrasta. Jednak generalnie ludzie są naszymi. Sprzymierzeńcami – podreśla Norbert Wende.

Zgodnie z zapisami ustawy o ochronie przyrody, wypalanie traw jest niedozwolone, w szczególności na łąkach, pastwiskach, nieużytkach, rowach, pasach przydrożnych, szlakach kolejowych, trzcinowiskach i szuwarach. Dodatkowo, w lasach i na terenach śródleśnych nie wolno rozniecać ognia, korzystać z otwartego płomienia czy wypalać trawę, co najmniej 100 metrów od granicy lasu.

Za wypalanie traw grozi gara nawet do 10 lat więzienia, a dodatkowo rolnicy mogą stracić unijne dopłaty. Poza tym w ogniu ginie wiele zwierząt, a pożary przenoszą się na budynki mieszkalne.


POWIĄZANE ARTYKUŁY