– Nie będę z nikim walczył o miejsce w kadrze, muszę się skoncentrować na sobie. Jeżeli spełnię oczekiwania selekcjonera, to pojadę na finały Euro – wierzy Michał Goliński, pomocnik Zagłębia Lubin.
Gratuluję znalezienia się w szerokiej kadrze na Euro 2008. Był Pan zaskoczony, czy raczej się spodziewał, że znajdzie się na liście zawodników powołanych przez Leo Beenhakkera?
Michał Goliński: – Mówiąc szczerze, tak pół na pół. Raz myślałem, dlaczego mam się nie znaleźć w tej grupie, skoro dostawałem powołania do kadry. Z drugiej strony, powoływanych zawodników było dosyć sporo, dlaczego więc Leo ma postawić na mnie?
Jak Pan zareagował na wiadomość, że jednak znalazł się w grupie wybrańców?
– Na początku była wielka radość. Teraz już ochłonąłem. Na pewno znalezienie się w tej trzydziestce to duże wyróżnienie, ale też motywacja do dalszej pracy. To znak, że to, co się robi, robi się dobrze.
Co będzie decydujące w walce o miejsce w ścisłej kadrze na Euro?
– Wydaje mi się, że zadecyduje zgrupowanie reprezentacji. Tam się wszystko rozstrzygnie. Wtedy Leo Beenhakker będzie mógł nam się dokładnie przyjrzeć i zobaczyć, w jakiej jesteśmy formie. Ligowe mecze na pewno też będą miały jakieś znaczenie, ale jednak najważniejsze będzie zgrupowanie. Tam selekcjoner będzie miał więcej czasu, aby nam się przyjrzeć.
Bierze Pan w ogóle pod uwagę taką możliwość, że jednak nie pojedzie?
– Oczywiście. Z kogoś będzie musiał trener Leo Beenhakker zrezygnować. Ale nawet jak nie pojadę na Euro, nic się nie stanie. Na pewno się nie załamię i na nikogo nie obrażę. Później będą eliminacje do mistrzostw świata i na pewno będę walczył, aby znaleźć się w reprezentacji i grać. Już sam fakt, że jestem teraz w szerokiej kadrze, jest dla mnie wyróżnieniem. Jeżeli się nie załapię do grupy 23 zawodników, którzy pojadę na mistrzostwa, powiem sobie trudno i będę pracował jeszcze ciężej, aby w dostać szansę gry w reprezentacji po Euro.
Więcej w "Gazecie Wyborczej"
Fot. 90minut.pl