Głuchy telefon

22

LUBIN. 200 telefonów – tyle zgłoszeń każdego dnia odbierają oficerowie dyżurni lubińskiej komendy. – I nie liczymy tutaj telefonów, w których słyszymy wyzwiska i obelgi czy jakieś niepoważne żarty nastolatków. A tych też jest wiele – przyznaje szef mundurowych, Tomasz Gołaski.

W ciągu ostatniego roku na stanowisku kierowania lubińskiej komendy odebrano ponad 75 tysięcy połączeń. To oznacza 200 sygnałów dziennie.

– Mamy coraz więcej zgłoszeń od mieszkańców. Lubinianie zgłaszają nam, że widzieli jakieś przestępstwo, a my dzięki temu możemy szybciej i skuteczniej reagować. W ubiegłym roku ta liczba zdecydowanie wzrosła. Będziemy teraz sprawdzać, czy to efekt naszych kampanii społecznych, w których zachęcamy mieszkańców do współpracy – przyznaje podinspektor Gołaski.

Komendant zdradza, że ze względu na tak duże oblężenie policyjnych linii alarmowych, planuje uruchomić automatyczny komunikat, który usłyszy każdy, kto zadzwoni na numer 997 lub 112. Coś w stylu „Pogotowie policji, proszę czekać”.

– To ze względu na mieszkańców. Nasz numer alarmowy nie ma sygnału zajętości, więc osoba, która nie może się do nas dodzwonić, myśli, że nikt nie odbiera. A telefon jest po prostu zajęty. Dlatego chcemy oszczędzić mieszkańcom niepotrzebnych nerwów – dodaje.

Komunikat przy numerach alarmowych 997 i 112 ma się pojawić już wkrótce. Dziś natomiast przetestowaliśmy stacjonarny telefon oficera dyżurnego. Po wybraniu numeru automat jak mantrę powtarza zdanie: „Proszę czekać, będzie rozmowa”. Czekamy, czekamy – ale porozmawiać nie było nam dane. Dzwoniliśmy wielokrotnie. Najdłużej czekaliśmy osiem minut i… nic.

Młodszy aspirant Karolina Hawrylciów przyznaje, że faktycznie jest problem z połączeniem z numerem stacjonarnym komendy, ale telefony alarmowe działają bez zarzutu.

Policyjne telefony szwankują od dawna. Wczoraj z powodu uszkodzonej linii nie można się było połączyć z szefem ścinawskich mundurowych. Błędne numery telefonów, np. do komendanta, podaje z kolei oficjalna strona lubińskiej policji. Dzwoniąc pod nr (76) 846 67 57 – usłyszymy: Przepraszamy, nie ma takiego numeru.


POWIĄZANE ARTYKUŁY