Geoskrytki odnalezione!

303

Rynna, hydrant, luźny korzeń czy ptasia budka – tajemnicze kesze poukrywano w najróżniejszych miejscach. Żeby się dobrać do zostawionych w nich fantów, travelbugów i logbooków, wystarczy GPS oraz trochę sprytu i spostrzegawczości. Na polskiej mapie geocachingu Lubin postawił dwie nowe kropki.

Ponad czterdziestu pasjonatów tej oryginalnej zabawy wzięło udział w sobotnim „Zimowym spotkaniu u dinozaura”, które współprzygotowało Centrum Edukacji Przyrodniczej – Park Wrocławski.

Geocaching (wymawiane: geokeszing) to gra terenowa, która polega na znajdowaniu założonych przez innych graczy schowków, ukrytych w terenie i oznaczonych jedynie współrzędnymi GPS. Im fantazyjniej schowana skrytka, czyli kesz (z ang. cache – kryjówka), tym większa duma i dla znalazcy, i dla twórcy. Gracze posługują się nickami i nie zdradzają swoich imion.

– Posługując się GPS, np. w telefonie, szukamy kesza. Czasami, żeby go otworzyć, trzeba rozwiązać zagadkę. W środku znajdziemy zawsze ołówek i logbook, w którym składamy własny wpis. Jeśli w skrytce są fanty, możemy je zabrać, ale wypada samemu też zostawić jakiś drobiazg – wyjaśnia reguły zabawy Peter6, który wraz z ojcem i bratem należą do najbardziej zaangażowanych keszerów w regionie. Zbierają również woodcoiny – drewniane monety, pełniące rolę wizytówek. – Każdy keszer może zamówić swój własny projekt „coina”, a potem na eventach takich jak dzisiejszy można się nimi wymieniać lub handlować – dodaje Peter6, który zgromadził już 1200 takich monet.

Także wczoraj nie zabrakło drewniaczków, były geopogaduchy, prezentacja przedmiotów podróżnych, fotorelacje z MegaEventu w Terezinie oraz z wypadu na trial do Górzna – Polskiej Stolicy Geocachingu.

– O geocachingu dowiedzieliśmy się przez przypadek dwa lata temu, byliśmy wtedy na zlocie zupełnej innej branży. Traktujemy to jako rodzinną rozrywkę. Na urlopie, w podróży, zatrzymujemy się często i szukamy, bo skrytki są w różnych, bardzo oryginalnych, często związanych z historią miejscach, o których nigdy byśmy się nie dowiedzieli w inny sposób. Staramy się zawsze mieć przy sobie jakieś fanty, które zostawiamy w skrytkach – opowiadają Nehima, Laguna i mała Zuzia, którzy przyjechali na poszukiwanie skarbów aż z Jelcza.

geocaching027

W sobotę w Parku Wrocławskim pojawiły się dwie nowe skrytki: „Sowi TB Hotelik” oraz „Dinozaury przez dziurkę od klucza”.

– W Lubinie keszuje może czterdzieści osób. Ktoś usłyszy, złapie bakcyla i wyjeżdża coraz dalej, inny będzie szukał tylko od czasu do czasu, niejako przy okazji – mówi K6, prowadzący spotkanie. – W okolicy Lubina jest ponad 120 skrytek. Raz założone – zostają, póki ktoś ich nie zniszczy. Niestety, zdarza się to często – dodaje.

Geocaching wciąga. Wszyscy obecni zaczynali przypadkiem, a teraz nie wyobrażają sobie innego hobby.

– Jako geocacher mogę samotnie chodzić w terenie, albo nawet być w centrum miasta, w tłumie, ale być jedyną osobą, która ma extra zadanie: coś znaleźć, jakiś punkt, który się wyróżnia, nie pasuje do otoczenia – mówi alpezl. – Nie ścigam się i nie idę na ilość. Ale rzeczywiście keszuję wszędzie, gdzie jestem – na urlopie, wyjeździe służbowym, za granicą. Na stronie geocaching.com jest mapka, na której kropkami oznaczone są skrytki. Niemiec niemal w ogóle spod tych kropek nie widać – dodaje.

Skrytki poukrywane są w ptasich dziuplach, rynnach, poluzowanych cegłach, a nawet w sygnalizatorach świetlnych. Żeby dostać się do skrytki, keszerzy wchodzą nie tylko na drzewa, ale nawet w konflikt z prawem.

– Policja często interesuję się mną, kiedy kręcę się w różnych dziwnych miejscach, spotkania z dziką zwierzyną są na porządku dziennym. Wejście na teren prywatny też się zdarza – zdradza DLU03698, który znalazł już 1100 keszów i sam założył kilkadziesiąt kolejnych. Przy tworzeniu kryjówek liczy się fantazja i pomysłowość. Ci, którzy zakładają skrytki, wkładają do nich travelbuga (mały przedmiot z metalową tabliczką z numerem, dzięki czemu można śledzić podróż fanta), logbooka z ołówkiem (do prowadzenia rejestru znalazców), czasem słodycze. Często dla pierwszych osób, które znajdą skrytkę, twórcy przygotowują specjalny certyfikat First to Find.

geocaching015

Na wczorajszym spotkaniu można było zobaczyć kilkadziesiąt wyjątkowych certyfikatów FTF, TTF i STF, a także wysłuchać wykładu o zimowym dokarmianiu ptaków.

Organizatorzy zapowiadają, że do wiosny jeszcze kilka skrytek pojawi się na terenie Parku Wrocławskiego w Lubinie. Można się więc spodziewać wiosennego zlotu geocacherów. Do tego czasu można odkryć jedną ze skrytek Bocianiego Szlaku lub Geocachingowej Obwodnicy Lubina lub Legnicy. Więcej informacji na stronie geocaching.pl


POWIĄZANE ARTYKUŁY