W pierwszym meczu finałowym Superligi Kobiet PGNiG, podopieczne Bożeny Karkut i Renaty Jakubowskiej nie były w stanie powstrzymać zespołu z Gdyni. Łączpol wygrał różnicą dwóch trafień.
Wynik spotkania otworzyły gospodynie. Bramkę na 1:0 zdobyła Joanna Obrusiewicz. Start wymarzony, ale już po chwili coś zaczęło się psuć. Rozgrywająca Vistalu, Karolina Szwed, doprowadziła do remisu, 1:1, a po sześciu minutach rywalizacji, ekipa Orneborga Thomasa wyszła na czterobramkowe prowadzenie (1:5). Lubinianki drugie trafienie zdobyły dopiero w 8. minucie za sprawą Vanessy Jelić. Do przerwy miedziowe nie potrafiły dogonić rywalek i wynik spotkania to 11:15.
Druga odsłona spotkania rozpoczęła się trafieniem Joanny Obrusiewicz. Jednak gdynianki nie pozostały dłużne i nadal pogłębiamy swoją przewagę nad miedziowymi, odskakując od nich co najmniej trzema oczkami. Na domiar złego oświetlenie sali odmówiło posłuszeństwa na 10. minut. Do tego doszła jeszcze czerwona kartka dla Joanny Obrusiewicz za potrącenie w polu karnym, zawodniczki Łączpolu. Pomimo osłabienia lubinianki nie poddawały się i nie pozwoliły gdyniankom na znaczne pogłębienie różnicy punktowej. Ostatecznie KGHM Metraco Zagłębie Lubin uległo Vistalowi Łączpol Gdyni, 32:34.
– Jeśli chce się obronić tytuł mistrza Polski, grając u siebie, to nie wolno przegrywać, a na pewno nie zaczynać meczu tak, jak my w pierwszej połowie. Dopiero jak wynik jest ujemny, to zaczynamy walczyć. To trzeba robić od pierwszych minut, a dziś mieliśmy za dużo słabych punktów. W pierwszej połowie praktycznie dwa rzuty z drugiej linii, prób mało, dużo błędów, kiepskie wsparcie w bramce i zbyt dużo przegranych pojedynków jeden na jeden, a dodatkowo nieprzemyślane zachowanie Asi na boisku trochę nas osłabiło i było jak było – skomentowała spotkanie, Bożena Karkut, szkoleniowiec KGHM Metraco Zagłębie Lubin.