Wicepremierowi Grzegorzowi Schetynie, ministrowi skarbu
państwa, Krzysztofowi Gradowi oraz ministrowi sportu Mirosławowi Drzewieckiemu
nie podoba się, że spółki z udziałem skarbu państwa finansują kluby sportowe.
Zamierzają zastanowić się nad zmianą tej sytuacji.
Jak podaje Gazeta Wyborcza – dofinansowanie sięga 70 proc.
kosztów utrzymania klubów, a nawet więcej. Dzięki 17-20 mln zł koncernu
miedziowego KGHM Zagłębie Lubin zdobyło mistrzostwo Polski w piłce nożnej, a za
100 mln modernizuje stadion. Na garnuszku spółek skarbu państwa – Polskiej
Grupy Energetycznej, Jastrzębskiej Spółki Węglowej i PZU – były też trzy
pierwsze w lidze drużyny siatkarskie. Skra Bełchatów z budżetem 8 mln chce być
nawet najlepsza w Europie, a GKS Bełchatów jest najbogatszy w lidze
piłkarskiej. Za 10 mln PGE utrzymuje wicemistrzów w koszykówce: Turów
Zgorzelec.
– Pomysł ministrów ma więcej zalet niż wad. Stosunki klubów
z prywatnymi sponsorami są oparte na zasadach biznesowych, nie ma miejsca na
sztuczki finansowo-księgowe, podwyższają poziom sportowy i zmniejszają pole do
korupcji – mówi Gazecie dyrektor w firmie doradczej Deloitte.
Pieniądze ze spółek związanych ze skarbem państwa mogły iść
nie tylko na sport, ale także na kupowanie meczów. Zamieszane jest w to po uszy
Zagłębie Lubin. Tej zimy klub może zostać wyrzucony z pierwszej ligi. – Jeżeli okaże się, że klub nie będzie mógł
być sponsorowany przez KGHM, to będziemy musieli ogłosić upadłość. Co do
pogłosek odnośnie degradacji klubu, oświadczam, że nie otrzymaliśmy żadnego
pisma od wydziału dyscypliny, co więcej w lipcu zwróciliśmy się do Prokuratury
Apelacyjnej we Wrocławiu z zapytaniem o dobro klubu i otrzymaliśmy informację,
że nie zostało ono naruszone – wyjaśnia Robert Pietryszyn, prezes Zagłębia
Lubin.
W styczniu mają zapaść decyzje co do dalszej bytności
mistrza Polski w Orange Ekstraklasie.
Na zdjęciu: Zagłębie Lubin, mistrz Polski; źródło: google.pl