Food trucki, czyli kuchnie na kołach karmią lubinian

142

Zanim stał się kuchnią na kołach, był samochodem chłodnią i służył do przewozu kwiatów. – Przerobiliśmy go z przyjaciółmi w półtora miesiąca – mówi Marysia Zyzańska z Food Manii, która serwuje dziś lubinianom pulled pork i pulled beef. Oprócz jej food trucka pod Galerią Cuprum Arena zaparkowało dziś kilkanaście takich wozów z jedzeniem. Każdy stara się podawać coś wyjątkowego i oryginalnego.

food trucki
Marysia Zyzańska z Food Manii

Auto nie jest wcale duże, w środku uwijają się trzy osoby. – Czasem, na większych imprezach zdarza się, że pracuje nas tu pięcioro, sześcioro – przyznaje ze śmiechem Marysia. – I wszyscy się mieścimy, każdy ma swoją strefę 50 centymetrów i wie, co ma robić – dodaje.

A Marysia i jej Food Mania z Wrocławia serwują długo duszone mięso, zarówno wieprzowinę, jak i wołowinę. Jest ono przygotowywane w niskiej temperaturze metodą sous-vide. – Przez co rozdziela się jego struktura, to tak zwane mięso szarpane, czesane. To coś zupełnie nowego, jeszcze mało rozpowszechnione na polskim rynku. Ma bardzo ciekawy smak – zapewnia właścicielka Food Manii.

Mięso podawane jest w bułce, która zamawiana jest specjalnie we wrocławskiej tradycyjnej piekarni. – To, można powiedzieć, takie buły jak z dawnych lat – dodaje Marysia. – Do tego są sosy, które robimy sami oraz sezonowe dodatki.

Ta kuchnia na kołach istnieje od maja tego roku. To – jak przyznaje jej właścicielka – spełnienie jej skrywanych marzeń. Wcześniej pracowała w korporacji i w pewnej chwili właśnie w ten sposób postanowiła zmienić swoje życie. Teraz food truck to dla niej codzienność. Nieco inaczej jest w przypadku Jarka z Letniego Kredensu, który dziś podaje lubinianom szarpane burgery, czyli pulled pork, ale także kanapki z pastrami.

food trucki
Letni Kredens

– Spotkałem się kiedyś z moim obecnym wspólnikiem Dawidem, który spędził trochę czasu w Nowym Jorku, i postanowiliśmy wystartować z czymś, czego do tej pory w Polsce nie było. Tak powstał Letni Kredens i nasze pastrami. Uczyliśmy się tej kanapki pół roku. Tylko trzy food trucki w Polsce to robią – mówi Jarek, przyznając, że ta kuchnia na kołach to ich pasja. – Na co dzień pracujemy w zupełnie innych branżach, bo jest to między innymi nagłaśnianie eventów sportowych oraz pielęgnacja zieleni. A weekendy podróżujemy po Polsce food truckiem i karmimy ludzi – dodaje.

Skąd wzięli samochód? Kiedyś należał do piekarni. Chłopaki kupili go i przerobili.

Niewiele do roboty z autem miała natomiast ekipa z Cafe Praha. W food trucku, z którego obecnie podają gofry ptysiowe, wcześniej sprzedawane były lody.

– W zasadzie wystarczyło wstawić specjalne maszyny do wypiekania gofrów i lodówki do przechowywania ciasta oraz mieć trochę chęci do pracy – mówi śmiejąc się Agata, która przyjechała dziś z Cafe Praha. – Koleżanka podpatrzyła pomysł w Londynie i założyliśmy swojego food trucka. Jesteśmy jedynym w Polsce serwującym takie gofry. Teraz planujemy otworzyć we Wrocławiu kawiarnię z tego typu asortymentem – dodaje.

food trucki
Agata z Cafe Praha

A klienci zanim kupią, podchodzą, pytają. Bo choć to gofry, to inaczej wyglądają i, jak zapewnia Agata, inaczej też smakują.

– Food trucki, które dziś tu mamy, serwują jedzenie właściwie z całego świata. Jak widać jest spore zainteresowanie i cieszymy się, że trafiliśmy w gusta lubinian – mówi Ewa Sieńko, manager do spraw marketingu Galerii Cuprum Arena, dodając, że być może impreza zostanie powtórzona w przyszłym roku.

A oprócz wspominanych gofrów ptysiowych, kanapek z pastrami oraz pulled pork i pulled beef, można dziś spróbować także między innymi bałkańskich burgerów, tostów, frytek, donatów oraz napić się kawy.

Food trucki będą stały pod lubińską galerią także w niedzielę od godziny 12 do 18.  


POWIĄZANE ARTYKUŁY