– Może światła rozwiązałyby sprawę? – zastanawia się lubinianin, w którego dziś po godzinie 16 na rondzie wjechało inne auto. – Na tym rondzie często dochodzi do wypadków. Jest największe w mieście, więc może rzeczywiście przydałaby się sygnalizacja.
To nie pierwszy wypadek w tym miejscu, do jakiego doszło w ostatnim czasie. W ubiegłym tygodniu toyota wjechała w land rovera, który przekoziołkował i wylądował na poboczu. Tym razem nie było tak spektakularnie. – To moja wina – mówi kierowca czerwonego fiata linea, w którego uderzył niebieski fiat panda. – Jechałem od ulicy Ścinawskiej. Pan, który uderzył w mój samochód, był już na rondzie, jechał od ulicy Paderewskiego. Widok zasłonił mi samochód, który jechał na pasie obok mnie. On przyspieszył, ja nie zdążyłem. Do tego w oczy świeciło mi słońce – dodaje.
Wypadek nie był groźny w skutkach. Żadnemu z kierowców nic się nie stało.
Kierowca czerwonego fiata linea przyznał się do winy i przyjął mandat. – Szkoda samochodu – mówi z żalem kierowca. – Mam go dopiero od miesiąca.