Mecz z Cerradem Eneą Czarnymi Radom zakończył sezon 2020/2021. Było to drugie spotkanie dwumeczu w walce o 11. miejsce PlusLigi. Mimo zwycięstwa 3:0 i triumfu w złotym secie, w drużynie i tak pozostaje niedosyt. O końcowym rezultacie, dumie ze swojego zespołu, a także największym sukcesie w tym sezonie opowiada przyjmujący Wojciech Ferens.
W tym sezonie Cuprum rozegrało łącznie 28 plusligowych spotkań, zwyciężając w 11 z nich. 48 setów powędrowało na konto Lisów, a 60 na konto przeciwników. W tym czasie sześciu zawodników Miedziowej ekipy odebrało statuetkę MVP. Pięciokrotnie zdobywał ją Ronald Jimenez, dwa razy powędrowała w ręce Miguela Tavaresa, a po razie wyróżnieni zostali Przemysław Smoliński, Dawid Gunia, Szymon Jakubiszak oraz Wojciech Ferens.
Początki ligi nie były łatwe, jednak z upływem czasu Cuprum coraz pewniej czuli się na parkiecie. – Uważam, że zasłużyliśmy na więcej niż tylko 11. miejsce w tabeli – ocenia Wojciech Ferens – I powiem zuchwale, że play-offy nam się należały. Jest takie powiedzenie, że nieważne jak się zaczyna, ale ważne, jak się kończy. Wszyscy pamiętamy nasz początek, gdy zanotowaliśmy brzydką serię ośmiu porażek z rzędu… Potem było już dużo lepiej. Wydaje mi się, że zostawiliśmy po sobie dobre wrażenie, ale mimo to jest w nas spory niedosyt. Było nam bardzo przykro, bo dosłownie jeden lub dwa punkty w pierwszej rundzie i może bilibyśmy się w play-offach – wyznaje przyjmujący.
W tym sezonie Miedziowa drużyna zbudowana była w połowie z doświadczonych zawodników, a w połowie z młodych perspektywicznych, którzy wchodzą w świat siatkówki na najwyższym poziomie. Ci młodzi, zwłaszcza pod koniec, spisali się bardzo dobrze. – To, co mnie bardzo cieszy, to postawa naszego zespołu. To postawa chłopaków, grających pierwszy sezon w PlusLidze, a dodatkowo w tak dziwnych warunkach: bez kibiców i całej otoczki, która niesamowicie napędza do działania – mówi Ferens – Cieszę się, że miałem przyjemność być częścią tej drużyny. Życzę każdemu, kto po tym sezonie zmienia klub, by grał tak jak tutaj.
Wojtek spytany o największy sukces tego sezonu odpowiada bez wahania. – Uważam, że naszym największym sukcesem jest to, że utarliśmy nosa malkontentom, którzy z marszu jeszcze przed sezonem spisywali nas na walkę o utrzymanie. Zamknęliśmy im usta nie tyle pozycją w tabeli, ile stylem gry i niejednokrotnymi zwycięstwami z faworytem. Tak na dobrą sprawę byliśmy na krok o play-offów podsumowuje przyjmujący. Dziękujemy Wam za ten sezon. Choć nie mogliśmy być razem, bo dzielił nas szklany ekran, byliście z nami duchowo i wspieraliście nas ze swoich domów. Do zobaczenia w przyszłym sezonie – puentuje „motor napędowy” drużyny z Radomia.