Fałszywy alarm, kara prawdziwa

10

policja.JPGNawet kilkanaście tysięcy złotych  mogło kosztować policję zorganizowanie akcji szukania 43-letniego lubinianina, który zgłosił, że ma połamane nogi i nie wie, gdzie się znajduje. W rzeczywistości zgłoszenie okazało się żartem, za który lubinianin odpowie przed sądem. Niewykluczone, że będzie też obciążony zwrotem kosztów całej akcji.

Coraz częściej dyżurujący w naszym regionie policjanci odbierają fałszywe zgłoszenia. Na miejsce zdarzenia wysyłane są wszystkie służby, łącznie ze strażą i pogotowiem ratunkowym. Zorganizowanie takiej akcji to koszt nawet kilkunastu tysięcy złotych, co gorsze, w tym czasie ktoś inny rzeczywiście może potrzebować pomocy.

– Ostatnio mieliśmy zgłoszenie o wypadku z dwoma ofiarami śmiertelnymi. Na miejsce udały się policja, straż i pogotowie, jednak zgłoszenie okazało się fałszywe. Tak jak w przypadku alarmów bombowych taki żartowniś może zostać pociągnięty do zwrotu kosztów przeprowadzonej akcji – wyjaśnia Sławomir Masojć, rzecznik legnickiej policji.

Także lubińscy policjanci coraz częściej mają do czynienia z żartownisiami. W środę wieczorem (4 marca) dyżurny odebrał telefon od mężczyzny, który prosił o pomoc. Twierdził, że leży pod mostem i ma połamane nogi, o czym godzinę później poinformowała też konkubina 43-latka, która z kolei zadzwoniła do oficera dyżurnego w Wołowie.

– Wszczęta została akcja ratownicza. W poszukiwaniach mężczyzny uczestniczyło kilkudziesięciu policjantów z Lubina, Legnicy oraz dwa psy służbowe. Po kilku godzinach prowadzonych działań konkubina zadzwoniła i poinformowała, że mężczyzna znajduje się przy sadach na drodze z Lubina do Księginic – mówi Jan Pociecha z lubińskiej policji.

Jak się okazało 43-letni mieszkaniec Lubina wymyślił całą historię. W momencie zatrzymania był nietrzeźwy. Przeprowadzone badanie wykazało u niego 0,75 promila alkoholu w organizmie. Funkcjonariusze ustalili, że w chwili gdy dzwonił z prośbą o pomoc mężczyzna imprezował, pijąc alkohol. Teraz odpowie przed sądem.

– Po zakończeniu sprawy karnej, będziemy mogli na drodze cywilnej domagać się zwrotu kosztów akcji. Mężczyźnie grozi zwrot nawet kilkunastu tysięcy złotych, w zależności od wyceny godziny pracy policjanta i użycia sprzętu – dodaje aspirant Pociecha.

MS


POWIĄZANE ARTYKUŁY