Za 450 tys. zł lubińska Energetyka, należąca do KGHM, kupiła spółkę „Biowind”, która rozpoczęła uruchomienie farmy wiatrowej w województwie warmińsko-mazurskim. Jeszcze w tym roku firma zamierza postawić masz testowy, który precyzyjnie wskaże siłę i jakość wiatru.
Energetyka planuje wybudowanie około 15 elektrowni wiatrowych, o łącznej mocy około 45 MWh.
– Przygotowania do uruchomienia takiej farmy wiatrowej to proces wieloletni. Szacujemy, że pierwsze wiatraki uda się postawić za około trzy lata. Wcześniej jednak konieczne jest przeprowadzenie na tym terenie kilku ekspertyz, czyli sprawdzenie siły wiatru, przeprowadzenie badań związanych z ochroną środowiska oraz możliwościami przyłączenia do sieci energetycznej – wyjaśnia Wojciech Swakoń, prezes lubińskiej Energetyki.
Uruchomienie farmy wiatrowej jest wprawdzie opłacalnym interesem, jednak ze względu na możliwość finansowania odnawialnych źródeł energii, firma nie wyklucza ubiegania się o dofinansowanie ze środków unijnych. Całość inwestycji szacowana jest bowiem pomiędzy 200 – 300 mln zł. W Lubinie coraz częściej pojawiają się też głosy czy podobnej elektrowni nie można by wybudować w naszym regionie.
– Wszyscy się starają, ale jak już wskazywałem nie jest to takie proste. Muszą być spełnione trzy podstawowe warunki: tzn. na tym terenie musi występować odpowiednia siła wiatru, warunki ochrony środowiska oraz możliwość przyłączenia siłowni wiatrowej do sieci energetycznej. Na razie wszystko jest w fazie badań. Zanim zdecydowaliśmy się na region warmińsko-mazurski, analizowaliśmy kilkanaście wariantów i tylko ten jeden okazał się najkorzystniejszy – dodaje prezes.
W naszym regionie pojawiają się już jednak pierwsze stacje badawcze. Kilka tygodni temu mówiło się też o tym, że prywatni inwestorzy zamierzają zająć się pozyskiwaniem energii wiatrowej poprzez ustawienie masztów na terenach podlubińskich pól. Byłby to też korzystny interes dla okolicznych mieszkańców, którzy otrzymywaliby pieniądze za wydzierżawienie terenu.
MS