– To mało prawdopodobne, by rana powstała w wyniku samookaleczenia, próby samobójczej bądź nieszczęśliwego wypadku – twierdzi biegły sądowy z zakresu medycyny, który na podstawie zeznań i oględzin rany Wacława Gniewka sporządził opinię w głośnej sprawie przeciwko Beacie Grzelińskiej. Według obrońcy dyrektorki Zespołu Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Lubinie, dokument sporządzony przez specjalistę jest „egzotyczny”.
Dziś w lubińskim sądzie po raz kolejny spotkali się nauczyciel matematyki i informatyki w ZSZiO Wacław Gniewek oraz ówczesna dyrektorka placówki, Beata Grzelińska. Podczas rozprawy przesłuchano dwóch biegłych z zakresu medycyny, którzy sporządzali opinię w sprawie dźgnięcia nożem nauczyciela.
Przy okazji wyszło na jaw, że pokrzywdzony ma na plecach ślad po tzw. ranie wylotowej. Miała powstać po ciosie zadanym w brzuch. Chirurg i jego asystenci, obecni przy operacji nauczyciela, nie dopatrzyli się tej rany. Sąd przesłucha ich podczas kolejnej, zaplanowanej za dwa miesiące, rozprawy.
Tymczasem dziś wysłuchał zeznań biegłego Janusza Kołowskiego z Poznania, który w całości podtrzymał swoją opinię. Wykluczył w niej możliwość samookaleczenia, próby samobójczej oraz nieszczęśliwego wypadku.
– Kanał rany nie odpowiadał ewentualności zadania sobie ciosu przez pokrzywdzonego. Niemożliwe jest także, by pokrzywdzony sam mógł nadziać się na narzędzie i pod ciężarem własnego ciała doznać obrażeń. Ponadto miejsce, w którym znajduje się rana, było w czasie uderzenia przysłonięte odzieżą. Osoba, która chce się uszkodzić, odsłania miejsce uderzenia – tłumaczy lekarz.
Samouszkodzenia nie wykluczył natomiast inny biegły, lekarz na co dzień pracujący w lubińskim szpitalu przy ul. Bema. – Pacjent był operowany, a później przebywał na naszym oddziale. Od razu przyznałem, że rana najprawdopodobniej powstała od noża. Nie potrafię jednak sprecyzować, czy w wyniku działania osób trzecich, czy samookaleczenia – wyjaśnia lekarz.
Z żadnej z opinii nie jest zadowolony obrońca oskarżonej, Dariusz Niedźwiedź. – Już teraz wiem, że będę wnioskował o kompetentną opinię kolejnych biegłych, bo w dotychczasowych pojawiały się sprzeczności. Opinia biegłego Kołowskiego jest egzotyczna. Biegły, poprzez analizę akt sprawy, wszedł w kompetencje sądu, natomiast lubiński lekarz – jak sam przyznał – nie posiada kompetencji, by rzetelnie ustosunkować się do całej sprawy przez to, że nie brał udziału w operacji poszkodowanego – mówi adwokat Beaty Grzelińskiej.