W Galerii Pałacyk znów zrobiło się tłoczno – tym razem za sprawą podwójnego wernisażu, którego motywem była muzyka. Muzeum Historyczne w Lubinie postanowiło pokazać mieszkańcom, jak bogate są dzieje miasta zapisane na pięciolinii.
Mikrofony Kaniony, Fabryka Śniegu, Midnight Blues, Relativ, Rivendell, Betonowy Kibel – te i wiele innych nazw na pewno dobrze znają lubinianie, którzy niegdyś odwiedzali klub Żuraw, wiedzieli, w której piwnicy pod „Jamnikami” spotykali się muzycy, i wciąż śledzili, co przez lata działo się na lubińskiej scenie muzycznej. Młodsi mogą dopiero poznać tę wyjątkową część historii Lubina.
W Galerii Pałacyk otwarta została dziś wystawa obejmująca fotografie z koncertów, wydawnictwa, instrumenty i inne artefakty, a także spisane wspomnienia – wszystko dostarczone przez lubińskich muzyków. Są też rekwizyty pozwalające posłuchać nagrań z płyt i kaset.
– To, co widzimy na tej wystawie, to wierzchołek góry lodowej. Było mnóstwo zespołów, które istniały na przykład pół roku, zagrały jeden lub dwa koncerty, rozpadały się i powstawały kolejne. To był wielki tygiel kulturowy, ale bardzo pozytywny – wspomina Aleksander Chrul, wokalista nieistniejącego już zespołu Martwa Klasa, a dzisiaj perkusista lubińsko-legnickiej grupy The Less. – Są tu zdjęcia, których nigdy nie widziałem, chociaż uczestniczyłem w tym jako nastolatek od samego początku. Muzyka jest czymś ulotnym – wiele alternatywnych zespołów nigdy niczego nie wydało w oficjalnym obiegu, krążyły koncerty nagrane na kasetach, pożyczanych po koleżeńsku i gdyby nie takie wystawy i pasja ludzi, nie zostałoby po nich nic – uważa.
Lubińscy muzycy grali dużo i często, nie tylko w mieście czy regionie. Na kanwie Martwej Klasy powstała Wielkanoc, która zdobyła nagrodę dziennikarzy w Jarocinie. Na tym festiwalu triumfowały też wspomniane Mikrofony Kaniony i Squier.
– Fascynujące były dla mnie historie, które od nich słyszałam – opowiada kuratorka wystawy Joanna Kulik. – Chociażby lata osiemdziesiąte i stan wojenny, który uniemożliwiał im granie. To opowieść o codzienności tych kapel i o ich sukcesach. Dla wielu z tych osób muzyka jest sposobem życia i to jest fajne, że zaczęli w Lubinie, a dziś działają w całej Polsce – dodaje.
– Wystawa jest tak zrobiona, żeby ludzie, którzy nie donieśli nam swoich materiałów, mieli kaca moralnego i teraz szli z nimi do pani Asi. Ten projekt będzie kontynuowany jeszcze przez półtora roku i ma się zakończyć dużą publikacją z materiałem audio i wideo – zapowiada Marek Zawadka, dyrektor Muzeum Historycznego w Lubinie.
Barbara przyjechała na wernisaż spod Wołowa. – Dopiero od niedawna poznaję to lubińskie środowisko. Wystawa jest rewelacyjna – stoimy przed panem Mikołajem Rybackim, którego występ widziałam na zamku Grodno, a teraz dowiaduję się, że on jest z Lubina. Bardzo mi się tutaj podoba – mówi.
Gości galerii witała dziś też Agata Bończak, która przygotowała drugą ekspozycję, poświęconą instrumentom z Defilu. Wszystkie pochodzą z prywatnej kolekcji Waldemara Kuleczki – muzyka związanego z takimi zespołami, jak Oddział Zamknięty czy Papa Dance. W 2015 roku stworzył on jedyne na świecie Muzeum Gitar „Defil”. Te, które zaprezentowano dziś w Galerii Pałacyk, już na stałe zostaną w Lubinie.
– Prezentujemy tu 41 gitar. Najwięcej o nich samych mogą oczywiście powiedzieć państwo, którzy je zrobili i są tu z nami. Cieszę się, że mogłam pracować przy tej wystawie – podkreślała kuratorka, dodając żartem, że jest wdzięczna za taką sposobność opuszczenia na chwilę lubińskiego zoo, którego jest dyrektorem, i powrotu do kolegów z muzeum.
Z okazji wernisażu do galerii przybyło dziś wielu pracowników Dolnośląskiej Fabryki Instrumentów Lutniczych. Wśród nich Marian Rozpara, który z Defilem związał całą swoją karierę. Pracę tu zaczął w 1973 roku – najpierw jako zastępca kierownika jednego z działów, a na końcu jako dyrektor techniczny fabryki.
– Jestem zadowolony, że po tylu latach ktoś się tym tematem zajmuje. Łezka w oku na pewno się kręci – przyznaje nieśmiało.
Dla załogi Defilu wernisaż był nie tylko okazją do spojrzenia raz jeszcze na instrumenty, które wyszły spod ich rąk. Dziś najważniejsza jest dla nich możliwość spotkania i powspominania spędzonych wspólnie lat.
Obie wystawy można bezpłatnie oglądać w Galerii Pałacyk do 12 maja. Sale otwarte są codziennie, od godziny 9 do 17.
Fot. Joanna Dziubek