LUBIN. Jest niezabezpieczona i tak duża, że bez problemu może się w niej zmieścić dorosły człowiek. – Jeśli ktoś w nią wpadnie, z pewnością zrobi sobie krzywdę – skarżą się mieszkańcy ulicy Kruczej. Ich utrapieniem, już od kilku miesięcy, jest wielka dziura znajdująca się na trawniku między blokiem a kwiaciarnią.
– Wielokrotnie dzwoniłem do straży miejskiej i spółdzielni – bez żadnych rezultatów – denerwuje się mieszkaniec ulicy Kruczej. – Raz tylko przyjechała straż i ogrodziła dziurę taśmą, to było w maju. Od tamtej pory nikt się tu już nie pofatygował. Straż twierdzi, że zna problem i tylko tyle. W spółdzielni pani z działu administracji zapytała mnie: „A co ja mam z tym zrobić?” – dodaje mężczyzna. – Boimy się o nasze dzieci, które biegają w pobliżu dziury. A co będzie, jak któreś z nich tam wpadnie? – pyta nasz Czytelnik w mailu do redakcji.
Taśmy zabezpieczającej dziurę już od dawna nie ma. Spółdzielnia Mieszkaniowa Nowa, która zarządza tym terenem, przyznaje, że zna sprawę. – Studzienka należy do Telekomunikacji, my nie mamy z tym nic wspólnego – tłumaczy Wioletta Myszkowska z sekretariatu zarządu spółdzielni. – Kilkakrotnie zwracaliśmy się do biura Telekomunikacji, z prośbą o usunięcie usterki – dodaje.
Rzecznik prasowy Telekomunikacji Polskiej, Maria Piskier, obiecuje sprawdzić, czy dziura rzeczywiście „należy” do TP. – Jeżeli się okaże, że to nasza studzienka, jak najszybciej ją zabezpieczymy. Następnie przystąpimy do usunięcia usterki – zapewnia.
W biurze prasowym firmy we Wrocławiu obiecano nam, że dostaniemy informację, jak skończyła się ta sprawa.