Prawdziwe oblężenie przeżywa teraz lubińska porodówka. Tylko w tym miesiącu w szpitalu przy ulicy Bema na świat przyszło aż 72 dzieci. Na sali porodowej są w tej chwili cztery kobiety i już wiadomo, że na pewno dziś urodzą.
Jak widać statystyki nie kłamią, a wynika z nich, że najwięcej dzieci rodzi się w Lubinie w środku miesiąca, czyli 15 i 16. Przynajmniej taka tendencja utrzymuje się od początku tego roku.
– Nie znamy tych statystyk, ale faktycznie coś jest na rzeczy, bo mamy tu prawdziwe oblężenie – przyznaje Wanda Proniewicz z oddziału położniczego lubińskiego szpitala. – Przyjmujemy rekordową liczbę pacjentek, nawet po dziesięć dziennie – dodaje.
Na przyrost naturalny nie ma co narzekać. Dbają o to głównie mieszkańcy trzech ulic: Mickiewicza, Kruczej i Orlej, którym rodzi się najwięcej dzieci w mieście.
W pierwszym półroczu tego roku na świat przyszło 359 lubinian. Najwięcej w lutym – 65, a najmniej w maju – 54 dzieci. W tym samym czasie zmarło 296 osób, z czego najwięcej, bo aż 78, w styczniu.
Ostatnia lawina porodów nie zmienia faktu, że Lubin w ciągu ostatniej dekady skurczył się o ponad sześć tysięcy mieszkańców. Miesięcznie z miasta znika około stu osób, z czego część do nowych domów wybudowanych na terenie gminy.
Na koniec grudnia 1999 roku miasto liczyło prawie 83 tysiące mieszkańców. Na koniec ubiegłego miesiąca, czyli dokładnie 9,5 roku później równo o 6100 mniej.