LUBIN/ŚCINAWA. Miastem rządzą dziś dzieci. Bawią się między innymi na Wzgórzu Zamkowym i na terenach OSiR-u. Przed południem zaś czwartoklasiści z okazji Dnia Dziecka dostali prezent od prezydenta Lubina – tak jak ich starsi koledzy rok i dwa lata temu – kaski rowerowe.
Do tej pory miasto rozdało małym lubinianom ponad pięć tysięcy kasków rowerowych. Tradycji nie zamierza przerywać. – Po raz szósty dajemy czwartoklasistom, którzy zdają na kartę rowerową, kaski – mówi prezydent Lubina Robert Raczyński. – Nie widzimy jednak rezultatów naszej akcji na mieście. Częściej można spotkać dorosłego rowerzystę w kasku, niż dziecko. Sam mam dwie córki i wiem, jak trudno je przekonać, żeby założyły kask. Ale apelujemy do rodziców, żeby starali się przypilnować pociechy.
W tym roku miasto zabezpieczyło 653 dziecięce głowy. Przedstawiciele czwartoklasistów odebrali kaski na OSiR-ze. – Na pewno się przyda. Może dam go siostrze – mówi Klaudia Borkowska z Zespołu Szkół Integracyjnych, która przyjechała we własnym kasku na głowie. – Zawsze zakładam go, gdy siadam na rower – zapewnia.
– To nie wstyd jeździć w kasku – przekonuje dzieci prezydent Raczyński. – Za trzy tygodnie macie wakacje, więc na pewno będziecie jeździć dużo na rowerach, zakładajcie wtedy zawsze kask dla własnego bezpieczeństwa. A teraz bawcie się dobrze. Wszystkiego najlepszego w Dniu Dziecka!
A w mieście święto najmłodszych trwa w najlepsze. Od rana na OSiR-ze rywalizowały przedszkolaki. Były biegi przez hula-hop, skazańce, piłkarski tor przeszkód, sztafeta i toczenie piłki lekarskiej.
Impreza trwa też na Wzgórzu Zamkowym. Tam już nie na sportowo, ale w klimacie średniowiecznym. Małych lubinian zabawiają smoki, rycerze i księżniczki. Dzieci same też mogą wcielić się w średniowieczne postaci. Na książęcym dworze mogą wykonać wyposażenie rycerza – zbroję, hełm, tarczę lub miecz – bądź z kawałka materiału wyczarować suknię księżniczki. Przygotowano też stanowisko rycerska melodia – tam każdy maluch może własnoręcznie wykonać średniowieczny instrument, a w pracowni artysty – na wielkich arkuszach papieru – narysować zamek, rycerza i księżniczkę. Zwieńczeniem zabawy na dziedzińcu Wzgórza Zamkowego był pokaz mody w wykonaniu przedszkolaków.
Dzień Dziecka świętowali też mali ścinawianie. Były między innymi konkursy sportowe oraz muzyczne i przejażdżki na kucykach. Takie atrakcje dla najmłodszych przygotowało Centrum Kultury i Turystyki w Ścinawie. – My, jak co roku na ścinawskich błoniach mamy szereg niespodzianek i atrakcji – podkreśla burmistrz Ścinawy, Andrzej Holdenmajer.
Podopieczni Powiatowego Centrum Opieki, Wychowania i Adopcji w Ścinawie już od dawna czekali na ten ważny dla nich dzień. – Staramy się stworzyć dzieciom namiastkę domu rodzinnego. Dziś odbył się festyn, podczas którego dzieci mogły kreatywnie spędzić czas. Zaprosiliśmy również gości, którzy wraz z dzieciakami będą śpiewać piosenki – wylicza dyrektor Domu Dziecka, Ewa Cieślowska.
W ścinawskim Domu Dziecka podopieczni będą świętować i bawić się do późnych godzin popołudniowych. W przygotowanym programie znalazły się atrakcje i dla maluchów, i dla młodzieży. Był turniej paintballa, dmuchana zjeżdżalnia, karaoke i niezwykle emocjonujące zawody w przeciąganiu liny.
A w menu, oprócz tradycyjnego obiadu, wszystko to, co dzieciaki lubią najbardziej: popcorn, cukrowa wata, hot-dogi oraz owoce. Tradycyjnie, Dom Dziecka tego dnia odwiedzili również przedstawiciele starostwa – przewodniczący rady powiatu Adam Myrda oraz szefowa departamentu edukacji Danuta Wantuła częstowali wszystkich cukierkami. Dali się też namówić do udziału w kilku konkursach.
Dodajmy, ze nieocenioną pomoc w przeprowadzeniu całej imprezy przyjechali do Ścinawy wolontariusze z Zespołu Szkół nr 1 w Lubinie. Oni także przywieźli ze sobą drobne prezenty i słodycze.
Po południu zaś dla dzieci rozpoczęła się zabawa w parku przy CK Muza. Tę część świętowania przygotował Miejski Impresariat Kultury. Mali lubinianie mogli przenieść się w świat bajek i wziąć udział w licznych konkursach.
– Ale najfajniejsze było malowanie buzi, na przykład w kwiatki i motylki – ocenia 8-letnia Kasia, która podobnie jak tłumy innych dzieci stała w długiej kolejce, by pokolorować buzię.