Wybory samorządowe coraz bliżej. Wyraźnie widać to po wczorajszych obradach rady miejskiej. Radnemu PO, Lechowi Duławskiemu, tak bardzo zależało na uwzględnieniu w planie zagospodarowania przestrzennego budowy drogi na Przylesiu, skąd otrzymał głosy wyborców, że zakwestionował plan dla całego osiedla. Ostatecznie projekt ponownie wrócił do prezydenta.
Rajcy mieli się wczoraj zająć uchwaleniem planu zagospodarowania przestrzennego dla dwóch rejonów miasta: okolic cmentarza i KGHM oraz osiedla Przylesie. Ich przyjęcie jest warunkiem kluczowym dla prowadzenia na danym obszarze wszelkich inwestycji. Ten pierwszy został przyjęty bez zastrzeżeń, w przypadku planu dla Przylesia – pojawiły się schody.
Jeszcze w listopadzie uwagi do projektowanego planu zgłosił radny Lech Duławski. Zależało mu, aby na osiedlu Przylesie powstały drogi łączące ulicę Kruczą ze Szpakową, Żurawią, Piłsudskiego i Leśną. Miejscy projektanci uwagi uwzględnili: gdyby spółdzielnia chciała wybudować takie połączenia drogowe, zgodnie z planem, nie było by ku temu żadnych przeciwwskazań.
Radny Duławski chciał jednak wyraźnych zapisów o powstaniu dróg.
– Jeżeli nie ma żadnych przeciwwskazań żeby powstały tam drogi, wnoszę o wyraźne zapisy w planie. Jak każdy obywatel złożyłem wniosek i chciałbym żeby był zaakceptowany albo ostatecznie odrzucony. Takie rozwiązanie mnie nie satysfakcjonuje – tłumaczył radny Duławski.
– Nie ma takiej potrzeby, aby na planie uwzględniać wszystkie dojścia czy dojazdy. Realizacja tej drogi będzie jednak możliwa, kiedy tylko będzie taka wola i gotowy projekt – zapewniali architekci.
Radny wsparty głosami kolegów z koalicji PO i Teraz Lubin złożył jednak wniosek o skierowanie uchwały bez głosowania do ponownego rozpatrzenia, czyli uwzględnienia jego wniosku. W ten sposób, jak informowali projektanci, procedura może się wydłużyć nawet o kilka miesięcy. Nie wiadomo bowiem czy prezydent zgodzi się na wprowadzenie poprawek.
– Czyjaś praca i pieniądze zostają w ten sposób wyrzucone w błoto. To świadome działanie rady na niekorzyść miasta – mówił radny Andrzej Górzyński, wskazując że miasto powinno się rozwijać, a takie blokowanie planu to realizowanie prywaty i hamowanie rozwoju Lubina.
Tuż po głosowaniu salę obrad opuścił radny Grzegorz Kozak. Nie chciał jednak komentować całego zajścia.