To była dramatyczna akcja. 69-letnia kobieta z gminy Ścinawa zasłabła. Nieprzytomną, bez funkcji życiowych najpierw ratowali policjanci, a później lekarz. Karetka, którą przyjechał medyk, ugrzęzła. Następnie zakopała się straż pożarna, która miała ją wyciągnąć.
Zgłoszenie o zaginięciu 69-letniej kobiety, lubińscy policjanci otrzymali w piątek, 5 lutego. Mąż kobiety zostawił ją przy polnej drodze, w jednej z miejscowości gminy Ścinawa. Poszedł wezwać pomoc, ponieważ 69-latka zasłabła. Gdy wrócił, jego żony już nie było. Szukał jej w domu i w okolicy, ale bezskutecznie.
– Policjantom udało się odnaleźć kobietę około 200 metrów od miejsca wskazanego przez męża zaginionej. Była nieprzytomna, bez funkcji życiowych. Rozpoczęto reanimację oraz wezwano na miejsce pogotowie ratunkowe – relacjonuje aspirant Sylwia Serafin. – Nim na miejsce dotarła karetka pogotowia, kobiecie udało się przywrócić oddech. Niestety z powodu wyziębienia organizmu, 69-latka co chwilę traciła przytomność – dodaje.
Co gorsza karetka pogotowia, która przyjechała na pomoc, zakopała się i nie mogła ruszyć. Lekarza radiowozem do kobiety dowieźli policjanci. Stwierdził on, że 69-latka jest w stanie krytycznym i natychmiast musi trafić do szpitala. Niestety straż pożarna, która przyjechała wyciągnąć karetkę, sama ugrzęzła. Karetkę co prawda wyciągnęła, ale zatarasowała jej drogę.
Pomógł mieszkaniec jednej z pobliskich wsi. Ciągnikiem wyciągnął wóz straży pożarnej i karetka mogła już bez przeszkód pojechać do szpitala.
– Wyziębiona kobieta została przewieziona do szpitala, gdzie udzielono jej dalszej pomocy – dodaje aspirant Serafin.
69-latka dzisiaj wróciła do domu.