Tańczą, śpiewają z artystami, którzy występują na scenie i wcale nie trzeba ich do tego specjalnie zachęcać – na błoniach lubinianie bawią się na Festiwalu Narodów. To impreza skierowana przede wszystkim do ludzi starszych i jak się okazuje potrzebna w naszym mieście. Przyszli dziś na nią jednak nie tylko seniorzy.
– Młodzi wyjechali na majówkę lub grillują na działkach. Seniorzy przyszli dziś tutaj na festiwal – mówi Marek Zawadka, szef Ośrodka Kultury Wzgórze Zamkowe, który współorganizuje Festiwal Narodów. – Każda robiona przez nas impreza jest skierowana do innego, konkretnego odbiorcy. Ta akurat jest dla seniorów i dla tych, którzy lubią folklor. Nie chcemy tego zmieniać – dodaje.
To już czwarty festiwal. Tradycyjnie na scenie pojawili się przedstawiciele kilku narodowości. Byli między innymi Grecy, Romowie i Łemkowie, a także lubińska Hosadyna od Lubina.
Organizatorzy przyzwyczaili lubinian, że Festiwal Narodów to także różne, dla wielu egzotyczne, potrawy. Czy to łemkowskie, greckie, czy polskie, każde stoisko z jedzeniem cieszyło się dużym zainteresowaniem. Do wszystkich ustawiła się kolejka chętnych. – Na początku ludzie podchodzili i nieśmiało zaglądali, ale gdy już pierwsze osoby spróbowały, ustawiła się kolejka. Wszyscy mówili, że nasz chłodnik jest pyszny – cieszą się panie, które rozdawały zupę.
90 litrów chłodnika rozeszło się bardzo szybko. – Mamy też 30 blach ciasta, około 90 litrów kompotu i 3 tysiące klusek śląskich. Wszystko rozdajemy bezpłatnie – mówi Elżbieta Miklis, kierownik Domu Dziennego Pobytu Senior oraz Stowarzyszenia Trzeci Wiek, organizatorów imprezy. – Tym razem przygotowaliśmy chłodnik litewski, ponieważ w ubiegłym roku prezydent Robert Raczyński zaproponował tę potrawę. Powiedział, że chętnie by spróbował, a nawet sam może ugotować – opowiada. – Niestety nie mógł dziś się do nas przyłączyć, ponieważ jego córka jest chora. Ale jak zwykle wsparł organizację naszego festiwalu.
Można było również spróbować potraw z ziemniaków na stoisku Ziemniaczany Raj, które przygotowali mieszkańcy wsi Parszowice i okolic. Ziemniaki gościły na festiwalu pierwszy raz. Nowością był też kącik, gdzie można było samemu ulepić coś z gliny.
– Pracownia ceramiczna obiecała nam, że wszystko co dziś zrobią lubinianie, wypalą i nam przywiozą – zapewnia Elżbieta Miklis.
Zabawa na błoniach potrwa do wieczora, ostatni zespół rozpocznie swój występ o godzinie 21.
– Chcielibyśmy, żeby Festiwal Narodów już na stałe odbywał się 3 maja. Żeby był to taki początek sezonu koncertowego. Pod koniec czerwca mamy Dni Lubina, a w sierpniu Festiwal Muzyka z Oblężonego Miasta, więc pasuje idealnie – dodaje Marek Zawadka.