Wójtowie i burmistrzowie gmin, protestujących przed uruchomieniem na naszych terenach kopalni odkrywkowej, raz jeszcze spotkali się w tym roku, by podsumować dotychczasowe poczynania i obrać kierunek dalszych działań. Do ich grona dołączyli też inni samorządowcy: szefowie gmin Głogów, Jerzmanowa, Żukowice i Miłkowice. Efektem spotkania jest kolejne pismo do premiera Waldemara Pawlaka.
– Zapisy mówią, że ochroną ma być objęte zarówno złoże udokumentowane, jak i złoże perspektywiczne – relacjonuje wójt gminy Lubin, Irena Rogowska. – Według posiadanej przez nas mapy, na złożu perspektywicznym leżą dalsze gminy pomiędzy Ścinawą i Głogowem. Dlatego spotkaliśmy się, aby o tym rozmawiać, bo ochrona tych złóż dotknie nas w jednakowym stopniu. Dla gmin oznacza to stagnację, brak rozwoju i tego się obawiamy – dodaje.
Szefowie gminy wspólnie planują też odwiedzić premiera Waldemara Pawlaka. Spotkanie premierem zaplanowano na 6 stycznia, dlatego gminy chcą się do niego dobrze przygotować. Zbierają wszelkie argumenty wskazujące, że odkrywkowe wydobycie węgla jest złym pomysłem.
– Ograniczenie planowania przestrzennego może skutkować również ograniczeniem rozwoju gospodarczego w całym kraju. Bo to nie jest tylko tak, że gmina buduje. Ludzie wykładają swoje pieniądze, zaciągają zobowiązania kredytowe, za chwilę to jest rynek nieruchomości. Obawiamy się, że wprowadzenie ograniczeń może skutkować dla obszarów wiejskich wstrzymaniem rozwoju, także kraju – przewiduje Andrzej Krzemień, wójt gminy Głogów.
– Nas dotyczy złoże perspektywiczne, ale zakaz budownictwa dotyczyłby całej gminy., nie może być tak, że tam gdzie czegoś nie ma nawet zaznaczonego na mapach, będzie zakaz. Ja przygotowuję w tej sprawie protest – dodaje Alicja Serdak, wójt gminy Jerzmanowa. – Jerzmanowa, która kiedyś stała się sypialnią Lubina i Polkowic, zacznie wymierać. Pytam tylko które gminy przyjmą tak wielu ludzi z naszych terenów, kto zapewni im pracę? – dociekała wójt Serdak.
Samorządowcy nie poprzestają jednak na działaniach wewnątrz kraju. Pomocy szukają także w Strasburgu. Rozpoczęli już wymianę korespondencji z Parlamentem Europejskim.
– Wykorzystamy wszystkie środki, wszystkie drogi – zapewnia wójt Rogowska. Wysłaliśmy już do przedstawicieli Parlamentu Europejskiego dane o naszych terenach, o miejscach chronionych i rezerwatach. Komisarz wypowiedział się, że skoro takie tereny tu istnieją, to być może Polska już naruszyła dyrektywę środowiskową i po dokładnym zbadaniu sprawy być może wszczęte zostanie postępowanie z urzędu – dodaje.