Dinoparku nie chciał, ale dziecku pokazał

27

Największy krytyk dinozaurów, radny Krzysztof Olszowiak, zabrał swego synka na spacer do parku Wrocławskiego. Jak mówią świadkowie, chłopczyk z zainteresowaniem podziwiał prehistoryczne gady. Polityk – który nie wyklucza, że w najbliższych wyborach będzie się ubiegał o fotel prezydenta Lubina – natychmiast tłumaczy, co robił na placu budowy.

– Dinozaury, jak dinozaury. Trzeba sprawdzić, jak to wygląda – mówi wprost radny Olszowiak. – Nigdy nie byłem przeciwnikiem modernizacji parku, tylko ogromnych kosztów, które w większości wydatkowane są z naszych, gminnych pieniędzy. Dinozaury początkowo będą atrakcją dla dzieci. Przeraża mnie ogromna kwota, która jest wydatkowana na ten park. Ostatni pomysł z ptaszarnią, to powrót do pierwotnych kosztów, które będą się kształtowały w granicach 15-16 mln zł – zaznacza.

Ale będąc na miejskich sesjach pamiętamy, że dawniej mówił nieco inaczej. Kiedy prezydent wnioskował do rady o zaciągniecie kredytu na remont parku – czyli wkładu własnego, by pozyskać unijną dotację na dofinansowanie tego projektu – to właśnie Krzysztof Olszowiak był największym oponentem.

– Uznaliśmy, że nie stać nas, by stawiać dinozaury i remontować park. Jak wykreślimy park, będzie więcej pieniędzy na listę rezerwową – wskazywał w sierpniu 2009 roku radny Olszowiak. I jeszcze jego wypowiedź z czerwca 2010 roku: – Widziałem wizualizację tego parku i mam wrażenie, że pan prezydent patrzy na Lubin z góry, z perspektywy najwyższego dinozaura, który ma się tam znajdować. Prezydent nie dostrzega problemów lokalnego podwórka, a my mamy przecież ważniejsze sprawy niż jakieś fanaberie prezydenta – buntował się radny Olszowiak.


POWIĄZANE ARTYKUŁY