Fabian, Igor, Kuba i reszta chłopaków z ekipy ministrantów mieli już plan na wakacje. Błogie lenistwo w doborowym towarzystwie, kolonie, dużo ruchu i jeszcze więcej zabawy – to brzmi jak plan! Wszystko zmieniło jednak zaginięcie dwóch najbliższych kolegów… – to fragment wydawniczej zapowiedzi książki „Detektywi w komżach”. Ta pełna humoru i wartkiej akcji młodzieżowa opowieść udowadnia, że bycie ministrantem to coś więcej niż białe szaty i pobożnie złożone ręce. Jej autorem jest ksiądz Adam Cieślak, salezjanin od pięciu lat służący w Lubinie.
Inspiracją do powstania książki był popularny serial telewizyjny „Ojciec Mateusz”
– Jest to postać, przy której brakowało mi pomocników. A ponieważ sam pracuję z ministrantami, więc pomyślałem, jakby to wyglądało gdyby to nie ksiądz był głównym prowadzącym śledztwa, ale właśnie ministranci – tłumaczy autor.
A wszystko zaczęło się przed kilkoma laty, gdy Adam Cieślak nie był jeszcze księdzem. – Odbywałem wtedy praktyki podczas seminarium duchownego we Wrocławiu właśnie w tej parafii, którą opisuję. Poszło dosyć szybko. Parę miesięcy w roku akademickim tempo pisania było raczej delikatne, ale już podczas wakacji, które spędzałem w Lubinie, miałem sporo czasu i szybko skończyłem. Myślę, że to się zamknęło w ciągu czterech miesięcy – wspomina duchowny.
„Detektywi w komżach” to pierwsza tak długa, bo licząca prawie 300 stron, powieść autorstwa salezjanina. Jednak debiutem literackim nazwać jej nie można. Na swoim koncie ma już m.in. bajki dla dzieci, których część napisał pod pseudonimem Adam Gabriel. Spod jego pióra, a raczej klawiatury, wyszła też seria krótkich opowiadań o świętych salezjańskich dla uczniów w wieku wczesnoszkolnym.
– To jest już moja dziesiąta publikacja, ale pierwsza taka poważniejsza, jeśli chodzi o objętość. Myślę, że ma ona szansę na większą popularność, między innymi ze względu na kategorię wiekową. Może być o niej trochę słychać – uważa Adam Cieślak.
Próbki swoich pisarskich talentów ujawniał już podstawówce. W szóstej klasie potrafił napisać opowiadanie liczące kilkadziesiąt stron.
– Regularnie próbowałem też swoich sił albo w konkursach poetyckich albo literackich z różnym skutkiem. Jeśli uważałem, że jakieś dzieło ma szansę na publikację, to wysyłałem takie propozycje do wydawnictw. W końcu któreś wydawnictwo mi odpowiedziało i wtedy zaczęły się już publikacje książkowe – mówi duszpasterz.
Premiera najnowszej książki salezjanina miała miejsce 25 września, więc stosunkowo niedawno. Wśród nielicznych jeszcze opinii dominują te pozytywne. – Już widzę, że zaczynają się pojawiać rolki w mediach społecznościowych i jakieś opinie o książce. Jest ogólnie odzew pozytywny, raczej ludziom się podoba – zauważa bez fałszywej skromności.
O czym i dla kogo zdaniem samego autora są „Detektywi w komżach”?
– Zasadniczo jest to książka o ministrantach, to główni bohaterowie. Ale przede wszystkim o ich przyjaźni, o tym, czym się zajmują, bo przecież nie tylko służą przy ołtarzu. Wyjeżdżają na kolonie, półkolonie, mają przygody, rozwiązują różne zagadki, tajemnice, w tym tę główną, czyli zaginięcie ich przyjaciela, prezesa służby liturgicznej – odpowiada ksiądz Cieślak.
– A sama lektura kierowana jest głównie do młodych. Sugerowany wiek to 9-12 lat, ale i starsi, szczególnie związani pracą z młodzieżą, mogą się trochę pośmiać z tej pracy, bo wiedzą, na czym ona polega. Wiedzą, że jest z jednej strony trudna i pełna problemów, z drugiej zaś przynosi wiele radości i satysfakcji. Bo jak młodzież coś wymyśli, to nie wiadomo, czy się śmiać czy płakać – kontynuuje.
Pochodzący spod Kalisza duchowny jest absolwentem Wyższego Seminarium Duchownego Towarzystwa Salezjańskiego w Krakowie oraz UAM w Poznaniu. Do parafii św. Jana Bosko w Lubinie trafił około pięciu lat temu. Jest szkolnym katechetą w kilku placówkach (m.in. w Salezjańskiej Szkole Podstawowej czy szkole Podstawowej nr 8), opiekunem ministrantów i duszpasterzem – wygłasza kazania dziecięce w kościele św. Jana Bosko w niedziele o godz. 11.30.
Zafascynowany twórczością Lewisa i Tolkiena. Oprócz czytania i pasania zdarza mu się eksperymentować, zwykle w ramach zajęć świetlicowych.
– Do żadnego wybuchu jeszcze nie doszło, choć dzieci bardzo nalegały – żartuje duchowny.
Książkę można bez trudu nabyć w wielu sklepach i księgarniach internetowych.