Deszcz ich nie przestraszył

119

Tak niesprzyjającej pogody nie pamiętają nawet ci, którzy od wielu lat organizują ten rajd. Mimo wszystko znaleźli się śmiałkowie, którzy w ulewnym deszczu zdecydowali się przyłączyć do Zwykłego Niezwykłego Przejazdu Rowerowego ulicami Lubina z okazji Dnia bez Samochodu. – Przecież nie jesteśmy z cukru, nie rozpuścimy się – odpowiadała większość, gdy pytaliśmy, czy deszcz im nie przeszkadza.

W tym roku oprócz kasków rowerowych niezbędne okazały się kurtki przeciwdeszczowe, peleryny i kaptury. Deszcz, który rozpadał się na dobre jeszcze przed startem rajdu, towarzyszył rowerzystom do samej mety.

Niektórych ulewa wystraszyła – odebrali pamiątkową koszulkę i zdecydowali się wrócić do domu. Znalazło się jednak kilkuset śmiałków, którzy stanęli na linii startu i w deszczu przejechali – nieco skróconą ze względów bezpieczeństwa – trasę ulicami Lubina.

– W zeszłym roku widzieliśmy rowerzystów biorących udział w tym przejeździe przez balkon i postanowiliśmy, że w przyszłym roku, bez względu na pogodę, też się przyłączymy. No i jesteśmy – uśmiecha się pani Faustyna, która w imprezie wzięła udział wraz z 7-letnim synem Olkiem uwielbiającym jeździć na rowerze. – Może w przyszłym roku pogoda bardziej będzie nam sprzyjać – mówi, jednocześnie zapowiadając, że przyłączy się z synem również do następnego Dnia bez Samochodu.

Dla pana Tomasza i jego 7,5-letniego syna Gabrysia nie był to pierwszy Zwykły Niezwykły Przejazd Rowerowy. Po raz pierwszy jednak odebrali pamiątkową koszulkę, która w tym roku była biała.

– Nie jesteśmy z cukru – mówi pan Tomasz, gdy pytamy, czy nie zrezygnują z udziału w rajdzie z powodu niesprzyjającej pogody. – Lubimy jeździć na rowerze i deszcz nas nie przestraszy. W tym roku postanowiliśmy nawet przyjechać na start wcześniej, żeby nie zabrakło dla nas koszulek – dodaje, prezentując wraz z synem T-shirty, które nałożyli na kurtki.

Pani Agnieszka takich pamiątkowych koszulek ma już kilka: niebieską, szarą i teraz do kolekcji dodała białą. Każdego roku organizatorzy przejazdu starają się przygotować koszulki w innym kolorze.

– We wrześniu jeżdżę w Tatry i zawsze zabieram jedną taką koszulkę ze sobą, reklamując przy okazji nasze miasto – przyznaje. – A sama impreza bardzo mi się podoba. Nie mam prawa jazdy, więc jestem wożona, a tu mogę pokazać swoje możliwości – dodaje.

Wśród rowerzystów byli dzisiaj i weterani tej imprezy, jak na przykład pan Tadeusz, dla którego był to już siódmy rajd.

W tym roku przejazd rowerowy z okazji Dnia bez Samochodu odbył się w Lubinie już po raz 17. Po raz pierwszy wystartował sprzed hali widowiskowo-sportowej, a nie jak do tej pory z placu przy ul. Konstytucji 3 Maja. 

W przyszłym roku impreza osiągnie pełnoletność, dlatego organizatorzy już w tym roku zapowiadają, że będzie szczególna.


POWIĄZANE ARTYKUŁY