Mieszkający w mieście mogą ich nie rozumieć, ale dla nich – mieszkańców Zalesia, niewielkiej miejscowości w gminie Lubin – przystanek autobusowy jest jedną z najważniejszych rzeczy. A gdy zniknął, postanowili działać. – Nie chcemy wiele: znak i ławeczka wystarczą – mówi pan Wojciech. – A już gdyby przez Zalesie jeździł autobus, to bylibyśmy najszczęśliwsi – dorzuca nieśmiało pani Elżbieta. Na razie jednak muszą poczekać, bo postawienie znaku przystanku autobusowego wcale nie jest takie proste, jakby mogło się wydawać.
Zalesie jest jedną z najmniejszych miejscowości gminy Lubin. Znajduje się tuż przy granicy z gminą Rudna. Stoi tu zaledwie kilka domów, mieszka 20 osób. Nie ma sklepu, szkoły, kościoła, lekarza. Miejscowość nie ma nawet własnego sołtysa, bo traktowana jest jako przysiółek Składowic.
– Cicho tu, spokojnie – zachwalają życie w tym miejscu mieszkańcy Zalesia. Tylko do lekarza daleko. Żeby zrobić zakupy czy chociażby kupić chleb, też trzeba wybrać się w podróż do Lubina. Do niedawna nie było to jeszcze takim problemem. – Mieszka tu dużo starszych osób, powyżej 70 lat, a nawet jedna 82-latka, które nie mają własnego samochodu. Korzystamy z autobusów i busów – mówi Wojciech Romańczyk, mieszkaniec Zalesia.
Jeszcze w ubiegłym roku, żeby dostać się na przystanek, trzeba było przejść przez wieś, kawałek drogą przez las i wyjść na główną trasę, powiatową, łączącą Lubin z Rudną.
– Teraz żeby dostać się na przystanek, musimy przejść dodatkowo 700-800 metrów, po łuku ruchliwej drogi, gdzie nie ma chodnika. Najgorzej jest zimą, gdy na poboczach leży odgarnięty przez spycharki śnieg – dodaje.
Przystanek, o którym mówią mieszkańcy Zalesia, należał do gminy Rudna i to ona zdecydowała o zmianie jego lokalizacji. Przesunięto go po prostu tam, gdzie mieszka więcej ludzi, w pobliże Koźlic. W tej wciąż rozbudowującej się miejscowości jest około 300 mieszkańców.
– Czasami stajemy w miejscu, gdzie był stary przystanek. Jednak tylko niektórzy kierowcy się zatrzymują. Są i tacy, którzy śmieją się i machają ręką, pokazując, że przystanek jest gdzie indziej – mówi Elżbieta Jakimik, również mieszkanka Zalesia. – Zdarza się więc, że łapię autostop – przyznaje kobieta.
Jej sąsiad zamiast autostopu woli własne nogi i do Lubina chodzi piechotą. – Przez las – zdradza Piotr Waczur. – Idzie się jakieś 50 minut – dodaje.
Mieszkańcy Zalesia napisali pismo, prosząc o przywrócenie przystanku w poprzednim miejscu. Okazało się, że nie jest to wcale takie proste i nawet przy dobrej woli urzędników nie nastąpi szybko, bo ani powiat lubiński, przy którego drodze stał przystanek, ani gmina Lubin, na terenie której znajduje się Zalesie, nie mieli w uchwałach przystanku autobusowego w tym miejscu. Nie można więc tak po prostu wbić charakterystycznego znaku z niebieską obwódką i symbolem autobusu, tam gdzie stał wcześniej. Trzeba przejść całą urzędową drogę.
– Działania zmierzające do odtworzenia przystanku w Zalesiu podjęliśmy natychmiast, gdy tylko mieszkańcy wykazali taką potrzebę – mówi Maja Grohman, rzecznik prasowy wójta gminy Lubin Tadeusza Kielana. – Projekt wstępnej lokalizacji pozytywnie zaopiniowała komisja rozwoju, teraz czeka na uchwalenie przez radę gminy, co stanie się w drugiej połowie lutego. Potem również w formie uchwały musi ten projekt zaakceptować rada powiatu. Gdy tylko ta decyzja zapadnie, gmina natychmiast wyznaczy przystanek we wskazanym przez mieszkańców miejscu – dodaje.
Poza Zalesiem przystanki mają stanąć także w Wiercieniu, Niemstowie i Liścu.
Mieszkańcom Zalesia nie pozostaje więc nic innego jak uzbroić się w cierpliwość i poczekać. – Młodzi mają własne samochody, nam pozostają autobusy i busy. Wiemy, że to raczej niemożliwe, ale wspaniale by było, gdyby autobus gminny, który teraz dojeżdża do Składowic przejeżdżałby też przez Zalesie – dorzuca nieśmiało pani Elżbieta, rozpoczynając gorącą dyskusję wśród sąsiadów na temat tego, którędy autobus mógłby tu dojechać.
Zapytaliśmy więc w Urzędzie Gminy Lubin czy to możliwe. Usłyszeliśmy, że nie jest to wykluczone, najpierw jednak trzeba sprawdzić tamtejsze drogi. – Jeśli geometria dróg pozwoli na przejazd autobusu, to pan wójt rozważy taką możliwość – mówi rzecznik Maja Grohman.