Czy GDDKiA zerwie kontrakt z wykonawcą S3?

5463

Budowa 14-kilometrowego odcinka drogi ekspresowej S3 z Polkowic do Lubina już od wielu tygodni stoi w miejscu. Wykonawcy mają jeszcze kilka dni, by powrócić na plac budowy. Jeśli tego nie zrobią, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad może zerwać z nimi kontrakt.

W czerwcu minie rok, odkąd powinniśmy jeździć po wybudowanym odcinku drogi ekspresowej S3 pomiędzy Lubinem a Kaźmierzowem koło Polkowic. Kierowcy skarżą się, że od miesięcy nie widać tam żadnych postępów, a place budowy wciąż świecą pustkami. Tymczasem okazuje się, że cała inwestycja stoi pod dużym znakiem zapytania, bowiem wykonawca grozi zerwaniem umowy.

Włosko-polskie konsorcjum Salini&Pribex domaga się od głównego inwestora, jakim jest GDDKiA, dodatkowych pieniędzy, argumentując to wzrostem cen materiałów budowlanych oraz szkodami górniczymi. – O szkodach górniczych wykonawcy wiedzieli już podczas podpisywania umowy, czyli w grudniu 2014 roku. Spółka Motta Engil, która pracowała przy zadaniu IV (11-kilometrowy odcinek S3 od węzła Lubin Południe do węzła Lubin Północ – przyp. red.), również o tym wiedziała, a mimo to zakończyła prace w wyznaczonym terminie – mówi Magdalena Szumiata, rzecznik prasowy dolnośląskiego oddziału GDDKiA.

Jan Krynicki, rzecznik prasowy GDDKiA mówił z kolei: – Stanowisko GDDKiA jest jasne. Żaden koncern nie może żądać dodatkowych pieniędzy, bo to niezgodne z kontraktem. Podpisując umowę brał pod uwagę ewentualne ryzyko kosztów pracy, czy materiałów. Teraz to ryzyko musi zrealizować.

Jeszcze pod koniec ubiegłego roku wykonawca obiecywał, że, aby nadrobić stracony czas, będzie pracować także w zimowej przerwie, trwającej od 15 grudnia do 15 marca, mimo że umowa dopuszcza w tym okresie wstrzymanie się od prac. Okazały się to jednak obietnice bez pokrycia – na budowie wciąż próżno szukać pracowników, o czym często informują nas także oburzeni kierowcy i Czytelnicy.

Lider konsorcjum, firma Salini, otrzymała w lutym wezwanie do powrotu na budowę, a wyznaczony w dokumencie termin mobilizacji mija w drugiej połowie kwietnia, czyli już niebawem. Konsekwencją braku współdziałania może być nawet odstąpienia od umowy.

– GDDKiA jest gotowa na realizację każdego z możliwych scenariuszy. Robimy wszystko, aby maksymalnie ograniczyć negatywny wpływ zaistniałej sytuacji, a inwestycję doprowadzić do jej zakończenia w jak najszybszym czasie – informuje rzeczniczka GDDKiA. – Analizowane są różne scenariusze, od kontynuacji kontraktu aż do jego zerwania kontraktu z winy wykonawcy i jak najszybszego wyłonienia nowego. O podjętych decyzjach będziemy mogli mówić dopiero po terminie, który został wyznaczony na realizację konkretnych i szczegółowo określonych prac na placu budowy – dodaje Szumiata.

Dyrekcja zapewnia, że jest również w stałym kontakcie z podwykonawcami, a pierwsze zaległości finansowe już zostały uregulowane.

Nieoficjalnie mówi się, że ryzyko zerwania kontraktu jest spore. Dla wykonawców bardziej korzystne może być bowiem zapłacenie wysokich kar, wynoszących nawet 10 proc. wartości umowy, niż kontynuowanie roboty.

Dodajmy, że w maju 2018 r. roku GDDKiA zerwała kontrakt z Salinim na budowę odcinka trasy S8 pod Warszawą.

Fot. GDDKiA


POWIĄZANE ARTYKUŁY