Czwarty prezes w KGHM

12

IMG_0352.JPGPo kolejnej i nieudanej próbie dogadania się, co do podwyżek płac, związki zawodowe szukają innej drogi wpływu na decyzje zarządu Polskiej Miedzi. Zamierzają zorganizować wybory na członka zarządu z wyboru załogi, który – jak mówi Ryszard Zbrzyzny – ukróciłby skrajny liberalizm obecnego zarządu. Przypomnijmy, że obecny zarząd Polskiej Miedzi liczy trzech członków.

W poprzednich wyborach, ze względu na zbyt niską frekwencję, związkom nie udało się powołać swojego przedstawiciela do zarządu. Kończąca się kadencja obecnego zarządu oraz brak porozumienia w sprawie podwyżek, zdecydowały, że na posiedzeniu rady nadzorczej związkowcy zgłosili wniosek o zorganizowanie wyborów.

– To nie jest nasz wymysł, ale wynik obowiązującego prawa. Według ustawy mamy obowiązek umożliwić załodze wybór swojego przedstawiciela w kolejnej kadencji. Reprezentant załogi w zarządzie jest jego pełnoprawnym członkiem i ma takie same prawa, jak pozostali członkowie. Jeśli np. nie zostanie powiadamiany o posiedzeniach zarządu, to podjęte uchwały są nieważne. Taka osoba w zarządzie przyda nam się też ze względu na niemożność osiągnięcia porozumienia z obecnym zarządem. Z pewnością mogłoby to ukrócić skrajny liberalizm obecnego zarządu – mówi Ryszard Zbrzyzny, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego.

Wniosek o zorganizowanie wyborów trafił już pod obrady rady nadzorczej, która na najbliższym posiedzeniu ma podjąć ostateczną decyzję w tej sprawie. Jak mówi Zbrzyzny,  wybory mogłyby się odbyć już w maju. Plany ich zbojkotowania ma jednak miedziowa Solidarność. Jej liderzy wskazują, że w praktyce reprezentant pracowników nie ma realnego wpływu na decyzje zarządu.

– Podjęliśmy decyzję, że będziemy przeciwni tym wyborom. Ustawodawca nie określił kompetencji takiego członka zarządu, przez co nie reprezentuje on interesów załogi, ale akcjonariuszy. Jak się wejdzie do tego stada, to trzeba szczekać tak jak ono – wyjaśnia Józef Czyczerski, szef Solidarności, a jednocześnie członek rady nadzorczej z wyboru załogi.

Czyczerski wskazuje też, że podobna sytuacja miała już miejsce kilka lat temu, kiedy do zarządu z wyboru załogi trafił Wiktor Błądek, który popierał zarząd, a wkrótce po tym objął funkcję prezesa spółki.

– W zarządzie tak naprawdę nie mamy prawa głosu. Co innego w radzie nadzorczej, która jest organem nadzoru. Tam członkowie mogą rozwiązywać  swoje problemy, sprzeciwiać się decyzjom, a w zarządzie już nie – dodaje Czyczerski.

Zbrzyzny odpowiada, że jeżeli Solidarność chce ograniczać prawa załogi odnośnie współzarządzania, to ich sprawa.

– My dajemy ludziom łódź i wiosła, ale czy popłyną to już ich decyzja – kończy Zbrzyzny.

MS


POWIĄZANE ARTYKUŁY