Wojskowe wozy bojowe na lubińskich błoniach to widok niecodzienny. Chętnych, aby obejrzeć je z bliska i sprawdzić, jak to jest siedzieć za ich kierownicą, było więc mnóstwo. Przez kilka godzin żołnierze z 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej objaśniali cierpliwie, co to za pojazdy i pomagali się do nich dostać najmłodszym lubinianom.
– To taka nietypowa lekcja historii, no i forma promocji dla naszego wojska – mówi o pikniku wojskowym, który z okazji Święta Niepodległości odbył się dziś w Lubinie Piotr Midziak, dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji, współorganizatora imprezy. – Przyjechało do nas kilkanaście maszyn wojskowych. Żadna nie jest eksponatem muzealnym. Wszystkie są obecnie używane przez nasze siły zbrojne.
![]()
Były między innymi autohaubica Dana, czołg Leopard czy Rosomak. Pod każdą maszyną ustawiła się długa kolejka chcących wejść na nią lub do jej środka. – Jeszcze chodźmy tam – dopominał się kilkuletni Mateusz, ciągnąc ojca za rękaw. – Superfajne. Też chcę być żołnierzem – zachwycał się. Jego tata musiał zaprowadzić chłopca do każdego pojazdu i cierpliwie poczekać, aż przyjdzie ich kolej. Potem pamiątkowe zdjęcie i przechadzka do kolejnej maszyny. Podobną cierpliwością musieli się wykazać wszyscy, którzy przyprowadzili na dzisiejszy piknik swoje pociechy, i to zarówno rodzice chłopców, jak i dziewcząt.
Długa kolejka ustawiła się także po grochówkę i bigos, którą żołnierze rozdawali za darmo. Jedzenie zniknęło w mgnieniu oka.
To drugi piknik wojskowy, jaki zorganizowano w Lubinie. Organizatorzy chcą, aby stał on się imprezą cykliczną. Jednak jak się okazuje, sprowadzić sprzęt wojskowy i samych żołnierzy na taką imprezę wcale nie jest łatwo. – Najpierw trzeba wystąpić do Ministerstwa Obrony Narodowej. Przedstawić program i cel imprezy. Potem, jeśli ministerstwo się zgodzi, najbliższa dywizja dostaje odpowiedni rozkaz – wyjaśnia Piotr Midziak. – Tak było i w naszym przypadku – dodaje.
![]()
Piknik poprzedziły spotkania żołnierzy z dziećmi w szkołach i przedszkolach oraz zbiórka maskotek i przyborów szkolnych dla maluchów z Afganistanu, gdzie obecnie odbywa misję 11. dywizja. – Nie spodziewaliśmy się, że zbierzemy tego aż tyle. Nie zmieścimy tego z pewnością w jednej ciężarówce – stwierdza. – A to jeszcze nie wszystko, bo dziś harcerze zbierają pieniądze, za które potem kupimy odzież i koce dla Afgańczyków.
Dzień zakończyło dosyć niezwykłe widowisko, dobrze wpasowujące się w dzisiejsze Święto Niepodległości, w wykonaniu L.U.C.-a, czyli Łukasza Rostkowskiego „39/89 Zrozumieć Polskę”. – Ten projekt obala mity i teorie, że młodzi ludzie nie są patriotami – podsumowuje Marek Zawadka, dyrektor Centrum Kultury Muza, które zaprosiło L.U.C.-a.





