Czerwiec w DKF-ie

85

„Prześwietlenie” czy „Między lustrami” – te między innymi filmy będzie można obejrzeć w czerwcu w cyklu DKF w lubińskim kinie Muza.

Seanse jak zwykle będą się odbywać w każdą środę o godz. 19. Bilet na jedną projekcję kosztuje 17 zł, a miesięczny karnet na wszystkie – 55 zł.

W czerwcu wyświetlone zostaną: „Prześwietlenie” (7 czerwca), „Vermeer. Blisko mistrza” (14 czerwca), „Między lustrami” (21 czerwca), „Osiem gór” (28 czerwca).

Szczegółowy repertuar można znaleźć na stronie ckmuza.eu.

O filmach:

„Prześwietlenie”

Jeśli poprzednie filmy Cristiana Mungiu były utworami kameralnymi, to „Prześwietlenie” jest symfonią rozpisaną na wiolonczelę, niedźwiedzie, kilka narodowości, pokłócony chór i temat muzyczny ze „Spragnionych miłości”. Jeszcze w Cannes, gdzie film miał swoją premierę (w konkursie głównym), do legendy przeszła nakręcona w jednym ujęciu 17-minutowa scena, w której zabiera głos 26 osób. Z tłumu reżyser wyławia jednak kilkoro bohaterów, służących za przewodników po tej straszno-śmiesznej, cierpkiej, boleśnie realistycznej i zarazem oferującej przebłyski metafizyki opowieści o globalizacji, kryzysie męskości, kompleksach i nacjonalizmie.

Akcja filmu rozgrywa się w transylwańskiej miejscowości pełnej cichych uprzedzeń i zadawnionych urazów, które eksplodują wraz z pojawieniem się w tutejszej piekarni nowych pracowników: emigrantów ze Sri Lanki. Ksenofobia to chleb powszedni w regionie zamieszkanym przez kilka narodowości, więc wspólny wróg może okazać się użyteczny. Ten motyw to tylko jeden z wielu wątków, które się tutaj splatają. Miłość, dziecięca trauma, komiczny eko-aktywizm, wrażliwe męskie ego – to wszystko tworzy wschodnioeuropejski gordyjski węzeł. Wszyscy w nim dzisiaj tkwimy, nie umiejąc go ani przeciąć, ani rozwiązać.

„Vermeer. Blisko mistrza”

Bohaterem tego fascynującego dokumentu jest człowiek, który potrafił stworzyć wszechświat w rogu pokoju i jak nikt umiał uchwycić i uwiecznić ulotne, intymne chwile – Johannes Vermeer, jeden z największych malarzy w historii. Zgodnie z obietnicą w tytule, „Blisko mistrza” zdejmuje słynne dzieła ze ścian, wyjmuje z ram i zabiera do laboratorium, by ukazać nam w zbliżeniu oszałamiające detale – na przykład „Dziewczyny z perłą” – i odsłonić ukryte pod farbą warstwy. Twórcy pozwalają nam tez zajrzeć za kulisy najgłośniejszej wystawy tego roku, na której amsterdamskie Rijksmuseum zgromadziło większość z istniejących 35 obrazów genialnego Holendra.

Nakręcony z iście detektywistyczną pasją film pozwala odkryć mistrza na nowo. To opowieść o twórcy, który pozostawił po sobie więcej zagadek, niż dzieł, o skomplikowanych losach rozproszonych po największych muzeach świata obrazów, ale przede wszystkim próba zrozumienia co czyni Vermeera Vermeerem. Sposób, w jaki malował cień, a może światło dnia? Jedyna w swoim rodzaju czerwień okiennic czy zaskakująca zieleń, której używał do malowania skóry? Chodzi o warsztat czy wątki, jakie podejmował? O ten wszechświat w roku pokoju? A przede wszystkim: czy każdy Vermeer jest Vermeerem? „Blisko mistrza” podejmuje bowiem ekscytujący wątek eksperckich śledztw i sporów o autentyczność niektórych obrazów.

Dokument Suzanne Raes jest też intrygującym portretem zbiorowym muzealników, kuratorów, konserwatorów, kolekcjonerów, handlarzy sztuką – ekspertów i pasjonatów. „Vermeer. Blisko mistrza” opowiada więc i o tych, którzy swoje życie związali z artystą, pragnąc być jak najbliżej jego dzieł, geniuszu i tajemnicy, jaką pomimo najbardziej zaawansowanych badań, pozostaje zarówno jego historia, jak i malarstwo.

„Między lustrami”

Po zagmatwanej akcji w centrum Teheranu, małżeństwu wydaje się, że znaleźli swoich sobowtórów. Kiedy Farzaneh zauważa w autobusie miejskim mężczyznę, który bardzo przypomina jej męża – Jalala – podąża za nim do nieznanego budynku. Tam widzi, jak mieszkańcy witają go, jakby go znali, i patrzy z ulicy, jak wchodzi do mieszkania, by spotkać się z inną kobietą. Farzaneh będąca w trzecim miesiącu ciąży i ledwo obecna w pracy jako instruktorka jazdy, jest przekonana, że przyłapała małżonka na zdradzie. Kiedy o tym dyskutują, jej mąż jest nieugięty, przypominając jej, że w tym czasie nie było go w mieście. Bohaterka zaczyna tracić zmysły – jest przekonana, że go widziała i nie było to złudzenie.

„Osiem gór”

30-letni Pietro decyduje się zostawić za sobą życie dużego miasta i wyjechać w góry. Nie odnajduje się w swoim dotychczasowym, pełnym zgiełku życiu, chociaż sam nie potrafi określić czego mu brakuje. Prawdziwie wolny i szczęśliwy czuł się jedynie w dzikich Alpach, gdzie spędzał w dzieciństwie każde lato. Zaszczepiona w nim miłość do gór i odkrywania nowych ścieżek każe mu wyruszyć w świat, w którym nowe znajomości i stare przyjaźnie staną się ścieżką do odnalezienia siebie. „Osiem gór”, najnowszy film twórcy „Mojego pięknego syna”, to ekranizacja bestsellerowej powieść Paola Cognettiego. Jednak sercem opowieści jest uchwycona z wrażliwością obrazów Terrence’a Malicka relacja człowieka z przepiękną, majestatyczną i nieposkromioną naturą. Zdjęciom inspirowanym „Into the Wild”udało się oddać zarówno monumentalną, magnetyczną siłę gór, jak ich intymną stronę, gdzie kolejne kroki, milczenie, czas i właściwa miara to sposób na życie. „Osiem gór” to wyjątkowa opowieść o odkrywaniu siebie, naturze i miłości — platonicznej, ale mocniejszej niż jakakolwiek skała, na którą można by się wspiąć.


POWIĄZANE ARTYKUŁY