Czają się na lubinian wychodzących z banku. Uważajcie!

7667

Była w banku, później wróciła na parking i wsiadła do auta, by odjechać. Ale okazało się, że coś mocno stuka jej w jednym kole. Wysiadła, by sprawdzić co się dzieje, pojawił się mężczyzna, który chciał pomóc… Kiedy odjechała, okazało się, że została okradziona. To już kolejna taka sytuacja w ostatnim czasie, stąd apel lubinian – uważajcie!

zdjęcie ilustracyjne

Sytuacja miała miejsce kilka dni temu. Pani Ewelina załatwiała swoje sprawy w banku Pekao. Auto zaparkowała przy Centrum Kultury Muza, od strony alei Niepodległości.

– Wróciłam, wsiadłam do auta, odjechałam może ze trzy metry i usłyszałam, że coś mocno stuka w nadkole. Wysiadłam, żeby sprawdzić, wciąż byłam na parkingu. Obeszłam całe auto, ale nic nie zauważyłam – opowiada lubinianka.

Wtedy obok kobiety pojawił się jakiś mężczyzna, z ciemniejszą karnacją, który wskazał na jedno z kół. Okazało się, że w lewe tylne koło wbity był duży wkręt z kawałkiem gumy, który prawdopodobnie miał za zadanie powodować hałas.

– Nachyliłam się z nim do koła, on zaczął wyciągać wkręt. Coś tam zagadywał, powiedziałam, żeby nie wyciągał, bo powietrze mi zejdzie, więc oderwał tylko samą gumę i poszedł – relacjonuje.

Kobieta chciała odjechać, ale na komputerze pojawiła się informacja, że drzwi pasażera są otwarte. – Odruchowo zamknęłam i odjechałam. Może minęły ze dwie minuty, kiedy dotarło do mnie, że zostałam oszukana. Przecież nie otwierałam drzwi pasażera! Spojrzałam na siedzenie, ale mojego portfela już tam nie było. Został mi skradziony, prawdopodobnie przez wspólnika tego mężczyzny – ocenia pani Ewelina.

Na szczęście kobieta nie miała w portfelu dużo gotówki, bo w banku była właśnie po to, żeby wpłacić pieniądze na konto. Były za to karty i wszystkie dokumenty, więc od razu pojechała na policję, by zgłosić sprawę. – Pewnie myśleli, że mam przy sobie sporo gotówki, skoro wyszłam z banku. To się panowie zdziwili, bo ja byłam akurat pieniądze wpłacić. Ale narobili mi sporo problemów z bieganiem po urzędach i wyrabianiem nowych dokumentów – dodaje poirytowana, podkreślając, by lubinianie zachowywali szczególną czujność, bo teraz na każdym kroku czają się oszuści.

Podobna sytuacja niedawno przytrafiła się innemu mieszkańcowi naszego miasta, który także wcześniej odwiedził ten sam bank. Ten jednak był w dużo gorszej sytuacji, bo wybrał z konta 32 tys. zł. Wsiadł do auta, odjechał kawałek, a w kole nie było powietrza. Gdy się zatrzymał, by dopompować koło, ktoś z drugiej strony wyciągnął z auta saszetkę z pieniędzmi. Gotówki do dziś nie udało się odzyskać. Więcej pisaliśmy o tym TUTAJ.


POWIĄZANE ARTYKUŁY