GMINA LUBIN. – Co lub kto, przez ostatnie lata powstrzymuje władze kraju, by podobnie jak w nadmorskich Gąskach, uznać i wdrożyć w życie wyniki referendów przeprowadzonego w gminach zagrożonych odkrywką – pyta wójt gminy Lubin Irena Rogowska. Przeciwniczka odkrywki nie zgadza się z tym, że interes potężnego lobby energetyczno-węglowego jest ważniejszy od wyrażonej w demokratyczny sposób woli mieszkańców m.in. Zagłębia Miedziowego.
Wątpliwości wójt wynikają ze słów wicepremiera Waldemara Pawlaka, który zapewnił, że wyniki referendum w sprawie usytuowania elektrowni jądrowej w Gąskach koło Mielna zostaną wzięte pod uwagę w dalszych działaniach związanych z rozwojem energetyki jądrowej. Przypomnijmy, że mieszkańcy nadmorskiej miejscowości nie zgodzili się na budowę reaktorów w ich sąsiedztwie.
Stąd lubińscy oponenci nie rozumieją, dlaczego referendum w sprawie kopalni węgla brunatnego z 27 września 2009 roku, przeprowadzone na znacznie większą skalę, nigdy – pomimo dziesiątek apeli i pism – nie spotkało się z podobną deklaracją ze strony przedstawiciela władz państwowych. Rogowska uważa, że realne działania rządu zmierzają w odwrotnym kierunku, niż wskazywałby na to wynik referendów.
Ponadto lokalne samorządy obawiają się ingerencji urzędu wojewódzkiego w ich wewnętrzne plany. Zgodnie z nowelizacją ustawy o prawie geologicznym i górniczym, wojewoda – w razie nieprzyjęcia przez lokalne samorządy nowych planów zagospodarowania przestrzennego z uwzględnieniem ochrony złoża – może sam wprowadzić taką ochronę.
– Zaskarżymy przepisy tej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Nie zgadzamy się na wprowadzenie do naszych planów ochrony złoża – zapewniała wójt gminy Lubin. Rogowska uważa, że unikanie kontaktu z przedstawicielami gmin świadczy o skrajnej nieodpowiedzialności rządu lub o uleganiu siłom, które nie liczą się z demokratycznymi regułami.