Świetlica socjoterapeutyczna działająca przy lubińskim Stowarzyszeniu Pomocy Psychologiczno-Prawnej „Babka” może wkrótce zakończyć swoją działalność. Organizacji nie udało się bowiem zdobyć środków pozwalających na realizację planów związanych z pomocą dzieciom i młodzieży z problemami wychowawczymi.
Świetlica przy ul. Jastrzębiej 6 przyjęła pierwszych podopiecznych we wrześniu ubiegłego roku. Przez pierwsze trzy miesiące utrzymywała się ze środków własnych oraz niewielkiej pomocy sponsorów. W styczniu „Babka” po raz pierwszy otrzymała wsparcie finansowe w ramach miejskiego konkursu na realizację zadań publicznych – komisja przyznała stowarzyszeniu 15 tysięcy złotych na trzy miesiące działalności. W kolejnym konkursie zaproponowany przez nią program nie został przyjęty.
– Z pieniędzy, które otrzymaliśmy od miasta, musimy rozliczyć się do 18 kwietnia – mówi Małgorzata Kwiatkowska, prezes stowarzyszenia. – Bez wsparcia z zewnątrz nie będę w stanie utrzymać świetlicy. W tej chwili mamy około czterdzieściorga podopiecznych. Są wśród nich dzieci w różnym wieku – nawet przedszkolnym – i z różnymi problemami. Pomagamy nawet jednej rodzinie dotkniętej problemem autyzmu. Chcieliśmy rozwinąć działalność, zacząć wreszcie opłacać terapeutów, którzy do tej pory pracowali bez wynagrodzenia. Nie wiem, czemu nasza oferta nie została przyjęta.
Na kontynuację pracy świetlicy w tym roku i realizację założonych planów „Babka” potrzebuje około 70 tysięcy zł. Takiego budżetu samo stowarzyszenie nie ma. Nie otrzyma też pomocy od miasta, bo tegoroczny budżet na wsparcie organizacji pozarządowych został rozdysponowany. W Urzędzie Miejskim dowiedzieliśmy się, że jedynym powodem odrzucenia konkursowej oferty „Babki” były po prostu braki formalne, czyli nieprawidłowo przygotowana dokumentacja. Ponieważ chętnych do uzyskania dofinansowania jest sporo – w konkursie złożonych zostało ponad sto ofert – wszystkie błędnie przygotowane aplikacje są po prostu odrzucane. Niekoniecznie musi to jednak oznaczać koniec świetlicy.
– Miasto nie jest jedynym podmiotem, który wspiera takie działania – mówi Kamila Hyz-Duda z wydziału oświaty, kultury i nadzoru właścicielskiego, zajmująca się sprawami organizacji pozarządowych i pożytku publicznego. – Nieporównywalnie większymi od nas środkami dla organizacji pożytku publicznego dysponują urzędy wojewódzkie i ministerstwa, które mogą organizować nawet kilka konkursów w roku. Jak tylko „Babka” rozliczy pierwsze dofinansowanie, które otrzymała od miasta, będzie mogła otrzymać rekomendację, która zapewni jej dodatkowe punkty w innych konkursach.
– Każde stowarzyszenie dostaje pieniądze na poziomie 10-15 procent swoich programów – wyjaśnia Robert Raczyński, prezydent Lubina. – Gdybyśmy chcieli realizować czyjeś zadania w stu procentach, stworzylibyśmy własny zakład budżetowy. Pełne finansowanie czyjejś działalności społecznej wymyka się definicji idei społecznej. My zawsze zapewniamy pieniężne wsparcie i źle by się stało, gdybyśmy zaczęli kogoś finansować w stu procentach.
„Babka” musi zatem sama szukać finansowania u innych źródeł. Małgorzata Kwiatkowska prowadzi rozmowy z osobami, które zainteresowane są wsparciem świetlicy. Jak mówi, są szanse na uzyskanie potrzebnej pomocy, ale nie chce zapeszać. Jeśli uda jej się pozyskać sponsorów, którzy zapewnią przetrwanie tego miejsca, wtedy będzie o tym głośno mówić.