Co dalej, będzie wiadomo za pół roku

19

Śledztwo w sprawie noworodka, który został upuszczony na ziemię w szpitalu imienia Jonstona na Bema w lipcu tego roku, potrwa jeszcze minimum pół roku. Tyle bowiem lubińska prokuratura rejonowa będzie czekać na opinię biegłych z zakładu medycyny sadowej. Gdy tylko ją otrzyma, podejmie decyzję, czy postawić komuś zarzuty.

 

Prokurator szuka właśnie zakładu, który mógłby wydać potrzebną mu opinię, stwierdzającą czy w przypadku noworodka z Lubina nie doszło do błędu w sztuce medycznej. – Mamy kilka odpowiedzi, między innymi z zakładu medycyny sądowej w Szczecinie, który zadeklarował, że może przygotować taką opinię w pół roku – mówi Barbara Izbiańska z prokuratury rejonowej w Lubinie.

Tylko na podstawie tego, co stwierdzą biegli prokurator będzie mógł podjąć decyzję, czy przygotować akt oskarżenia. – Prokuratorzy nie znają się na medycynie – kwituje Barbara Izbiańska. – W tej chwili mówienie co będzie, to wróżenie z fusów. Po uzyskaniu opinii biegłych będziemy mogli dopiero podjąć decyzję, czy doszło do uchybień i czy komuś postawić jakieś zarzuty – dodaje.

Przypomnijmy, że w 21 lipca tego roku w szpitalu na Bema doszło do tragicznego wypadku podczas porodu. Zamiast trafić w ręce położnej, noworodek upadł na podłogę. Nowo narodzona dziewczynka miała pękniętą czaszkę, krwiaki i pęknięte żeberka. Lubińska prokuratura przesłuchała już w tej sprawie świadków i personel, który był przy porodzie.


POWIĄZANE ARTYKUŁY