LUBIN. Niemal sto osób wzięło udział w spotkaniu integracyjnym, zorganizowanym przez lubiński oddział Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów. Świętowano Dzień Inwalidy.
– Na co dzień każdy siedzi w domu. To jedyna okazja, że mogą się spotkać – mówi Emilia Ostolska, przewodnicząca związku na okręg legnicki. – Szarość życia emeryta inwalidy czy rencisty jest smutna. W tym wieku każdy źle się czuje, jest zagubiony. A wśród ludzi zapomina o dolegliwościach i o troskach, na przykład o dzieci i wnuki, którym musimy pomagać.
Związek Emerytów, Rencistów i Inwalidów w ciągu roku organizuje co najmniej dwa integracyjne spotkania. Tym razem – z okazji Święta Inwalidy – członków organizacji zaproszono do restauracji w Szklarach Górnych.
– Pragniemy dać wyraz szacunku ludziom, którzy mają prawo do wszystkiego, co mają ludzie pełnosprawni – wyjaśnia szef lubińskiego oddziału związku Tadeusz Madetko.
Dodajmy, że z własnych składek członkowskich organizacja przyznaje m.in. zapomogi losowe i talony na żywność dla najuboższych członków, organizuje też turnusy rehabilitacyjne.
Obchody Dnia Inwalidów i Osób Niepełnosprawnych w tym roku w Polsce przebiegają pod hasłem „Rehabilitacja zawodowa i społeczna – szansą na lepsze życie”.
– To dobra okazja, żeby zachęcić Państwa do jak najaktywniejszego życia, do uczestnictwa w różnych, aktywnych formach wypoczynku i rehabilitacji – apelował starosta Tadeusz Kielan.
Życzenia pod adresem gospodarzy i uczestników spotkania składali również inni, przybyli goście – prezes zarządu biura FWP we Wrocławiu Henryk Szałyga, przewodniczący Rady Miejskiej w Lubinie Andrzej Górzyński, szefowa stowarzyszenia „Trzeci Wiek” Elżbieta Miklis oraz rzecznik prezydenta Lubina, Krzysztof Maj.
– Życzę Państwu dużo zdrowia i radości, którą widzimy na waszych twarzach i którą zawsze dzielicie się z nami – powiedział Krzysztof Maj.
Z całą pewnością piątkowe popołudnie minęło członkom związku w miłej atmosferze. Wszyscy nastawili się, zresztą, na dobrą zabawę. Zespół Zibi Band z Rudnej nie zdążył nawet powtórzyć zaproszenia do tańca, gdy parkiet restauracji Na Rozdrożu wypełnił się do ostatniego miejsca.