Dla wielu osób zabrzmiało to jak żart – rząd zachęcił bowiem Polaków do zbierania chrustu w lesie i stosowania go jako opał na zimę. Ministerstwo Klimatu i Środowiska wydało nawet na ten temat specjalny komunikat. Czy to z powodu informacji rządu, czy rosnących cen energii – faktem jest, że wiele osób skusiło się ostatnio na opał prosto z lasu. W Nadleśnictwie Lubin zainteresowanie znacznie wzrosło.
Choć nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, kupowanie od nadleśnictw gałęzi, konarów, czyli wspomnianego „chrustu” i drewna używanego przede wszystkim jako opału jest możliwe i stosowane od lat. Przeważnie korzystali z tego przede wszystkim mieszkańcy terenów wiejskich. Drewno kupowane prosto z lasu jest bowiem tańsze. Jednak nawet za taki chrust, zwany przez leśników „gałęziówką”, trzeba zapłacić.
Teraz – dzięki rządowemu komunikatowi i rosnącym cenom gazu, węgla, prądu – pozyskiwanie drewna na opał z lasu zyskało niezwykłą popularność. W opinii publicznej, trochę prześmiewczo, możliwość ta została ochrzczona mianem nowego rządowego programu „Chrust plus”.
Dla zainteresowanych drewnem z lasu możliwości są dwie. Można kupić tzw. gałęziówkę (najtańsze rozwiązanie), którą pozyskuje się samodzielnie na terenie wskazanym przez pracowników nadleśnictwa, lub gotowe do transportu przygotowane przez leśników drewno. W pierwszym przypadku kupujący przygotowuje sam drewno, układając je w stosy, a następnie leśniczy mierzy je i podaje cenę (pełny cennik dostępny jest na stronie internetowej Nadleśnictwa Lubin TUTAJ).
W Nadleśnictwie Lubin zainteresowanie oboma rozwiązaniami wzrosło ponad dwukrotnie. W Nadleśnictwie Legnica, które w ubiegłym roku sprzedało dla okolicznych mieszkańców niespełna 10 tys. kubików drewna, zwiększyło się zainteresowanie tylko drewnem gotowym do odbioru.
Drewno, które mogą kupić odbiorcy detaliczni, to tzw. drewno wynikowe pozostałe przy produkcji drewna dla przemysłu. Powstaje więc jakby przy okazji.
– Pozyskujemy drewno wykonując prace pielęgnacyjne w lesie, przygotowując las do wymiany pokoleń. To wszystko, co się nie nadaje dla przemysłu bądź nie spełnia ich normy sprzedawane jest detalicznie, dla mieszkańców – mówi Norbert Wende z Nadleśnictwa Lubin.
Nadleśnictwo Lubin co roku w sumie pozyskuje z tutejszych lasów ponad 100 tys. metrów sześciennych drewna. Z czego około 10 procent stanowi sprzedaż dla odbiorców detalicznych, lokalnych mieszkańców.
W 2021 roku lubińskie nadleśnictwo sprzedało 9,5 tys. m3 drewna dla odbiorców detalicznych. W tym roku sprzedało się już 7,3 tys. m3, podczas gdy w analogicznym okresie ubiegłego roku było to 3 tys. m3, czyli znacznie mniej niż obecnie.
Jeśli chodzi o drewno przygotowywane samodzielnie przez odbiorców, to w tym roku przez zaledwie kilka miesięcy kupiono w Nadleśnictwie Lubin prawie tyle, co przez cały 2021 rok – w ubiegłym roku sprzedaż osiągnęła 4,8 tys. m3, w tym – 4,7 tys. m3. W analogicznym okresie ubiegłego roku było to 1,8 tys. m3.
– Widać, że ilość sprzedanego drewna jest dwukrotnie większa. Rozchodzi się ono na bieżąco. Nie wszędzie jest dostępne od ręki. Dostępność uwarunkowana jest od procesu technologicznego. W niektórych leśnictwach jest większe zainteresowanie, tam trzeba się uzbroić w cierpliwość. W niektórych zainteresowanie jest mniejsze – przyznaje Norbert Wende.
Należy zawsze pamiętać, że drewna czy gałęzi nie można zbierać w lesie bez zgody leśniczego.