Chrust Plus – o co chodzi? W Nadleśnictwie Lubin więcej chętnych

3821

Dla wielu osób zabrzmiało to jak żart – rząd zachęcił bowiem Polaków do zbierania chrustu w lesie i stosowania go jako opał na zimę. Ministerstwo Klimatu i Środowiska wydało nawet na ten temat specjalny komunikat. Czy to z powodu informacji rządu, czy rosnących cen energii – faktem jest, że wiele osób skusiło się ostatnio na opał prosto z lasu. W Nadleśnictwie Lubin zainteresowanie znacznie wzrosło.

Fot. Mathias Reding/Pexels

Choć nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, kupowanie od nadleśnictw gałęzi, konarów, czyli wspomnianego „chrustu” i drewna używanego przede wszystkim jako opału jest możliwe i stosowane od lat. Przeważnie korzystali z tego przede wszystkim mieszkańcy terenów wiejskich. Drewno kupowane prosto z lasu jest bowiem tańsze. Jednak nawet za taki chrust, zwany przez leśników „gałęziówką”, trzeba zapłacić.

Teraz – dzięki rządowemu komunikatowi i rosnącym cenom gazu, węgla, prądu – pozyskiwanie drewna na opał z lasu zyskało niezwykłą popularność. W opinii publicznej, trochę prześmiewczo, możliwość ta została ochrzczona mianem nowego rządowego programu „Chrust plus”.

Fot. Anton Atanasov/Pexels

Dla zainteresowanych drewnem z lasu możliwości są dwie. Można kupić tzw. gałęziówkę (najtańsze rozwiązanie), którą pozyskuje się samodzielnie na terenie wskazanym przez pracowników nadleśnictwa, lub gotowe do transportu przygotowane przez leśników drewno. W pierwszym przypadku kupujący przygotowuje sam drewno, układając je w stosy, a następnie leśniczy mierzy je i podaje cenę (pełny cennik dostępny jest na stronie internetowej Nadleśnictwa Lubin TUTAJ).

W Nadleśnictwie Lubin zainteresowanie oboma rozwiązaniami wzrosło ponad dwukrotnie. W Nadleśnictwie Legnica, które w ubiegłym roku sprzedało dla okolicznych mieszkańców niespełna 10 tys. kubików drewna, zwiększyło się zainteresowanie tylko drewnem gotowym do odbioru.

Fot. Karolina Grabowska/Pexels

Drewno, które mogą kupić odbiorcy detaliczni, to tzw. drewno wynikowe pozostałe przy produkcji drewna dla przemysłu. Powstaje więc jakby przy okazji.

– Pozyskujemy drewno wykonując prace pielęgnacyjne w lesie, przygotowując las do wymiany pokoleń. To wszystko, co się nie nadaje dla przemysłu bądź nie spełnia ich normy sprzedawane jest detalicznie, dla mieszkańców – mówi Norbert Wende z Nadleśnictwa Lubin.

Nadleśnictwo Lubin co roku w sumie pozyskuje z tutejszych lasów ponad 100 tys. metrów sześciennych drewna. Z czego około 10 procent stanowi sprzedaż dla odbiorców detalicznych, lokalnych mieszkańców.

Fot. Mike/Pexels

W 2021 roku lubińskie nadleśnictwo sprzedało 9,5 tys. m3 drewna dla odbiorców detalicznych. W tym roku sprzedało się już 7,3 tys. m3, podczas gdy w analogicznym okresie ubiegłego roku było to 3 tys. m3, czyli znacznie mniej niż obecnie.

Jeśli chodzi o drewno przygotowywane samodzielnie przez odbiorców, to w tym roku przez zaledwie kilka miesięcy kupiono w Nadleśnictwie Lubin prawie tyle, co przez cały 2021 rok – w ubiegłym roku sprzedaż osiągnęła 4,8 tys. m3, w tym – 4,7 tys. m3. W analogicznym okresie ubiegłego roku było to 1,8 tys. m3.

– Widać, że ilość sprzedanego drewna jest dwukrotnie większa. Rozchodzi się ono na bieżąco. Nie wszędzie jest dostępne od ręki. Dostępność uwarunkowana jest od procesu technologicznego. W niektórych leśnictwach jest większe zainteresowanie, tam trzeba się uzbroić w cierpliwość. W niektórych zainteresowanie jest mniejsze – przyznaje Norbert Wende.

Należy zawsze pamiętać, że drewna czy gałęzi nie można zbierać w lesie bez zgody leśniczego.


POWIĄZANE ARTYKUŁY