LUBIN. Jeśli nie zrezygnuje ze swoich marzeń, będzie miał problemy zdrowotne. Artur nie zamierza się jednak poddać – postanowił, że zmierzy się z przeciwnościami losu. 13-letni lubinianin, bramkarz SCS Amico, walczy z chorobą oczu. – Po serii badań usłyszałem tylko, że jak będę dalej grał i dostanę przypadkowo piłką w głowę odklei mi się siatkówka i oślepnę – opowiada swoją historię Artur Cholewa. Przed chłopakiem jednak zapaliło się światełko nadziei.
13-latek prawie połowę życia spędził na boisku. – Zawsze chciałem grać w piłkę nożną. Do Amico trafiłem pod skrzydła trenera Piotra Frączka. Pamiętam przełomowy mecz ze Stalą Chocianów w Legnicy. Zremisowaliśmy wtedy 1:1, a ja obroniłem rzut karny i wyciągnąłem ciężką piłkę po dobitce – wspomina z sentymentem chory chłopiec. – To właśnie wtedy nabrałem takiej pewności siebie. Po tym spotkaniu nic już nie było dla mnie straszne – dodaje.
Niedawno chłopiec dowiedział się, że nie może rozwijać swojej pasji. – Mam problemy z oczami. Jak usłyszałem od lekarza, że muszę wybierać między zdrowiem, a piłką to uciekłem tam, gdzie nie ma nikogo i zacząłem płakać. Bo to tak, jakby wypaliła się cząstka mnie – mówi ze łzami w oczach Artur.
Na koniec ubiegłego sezonu trener Dawid Posłuszny wyszedł z pewną propozycją. – Zapytał czy nie chciałbym zostać trenerem bramkarzy. Pomyślałem, że to wspaniale! Czekam teraz na decyzję. Jeśli nie będę szkolił grupy młodzików, to myślę, że to będzie najmłodszy rocznik, czyli 2003-2004 – szacuje Artur.
– Ten chłopak to siła spokoju. Zdyscyplinowany, sumienny i ambitny – wylicza Dawid Posłuszny, były trener Artura. Jego podejście do rozgrywek było zawsze profesjonalne, nigdy nie robił problemów i nie rzucał rękawicami jak coś źle poszło – dodaje dumny ze swojego wychowanka. – Myślę, że będzie dobry z niego trener – podsumowuje.