– To jest fajne! Czasem tak się zaangażują w pracę, że ciężko jest ich od niej oderwać i mamy problem z wygonieniem ich na przerwę – śmieje się Patrycja Struska-Flunt, arteterapeutka z Dolnośląskiego Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży w Lubinie.
W ośrodku systematycznie rozwijane są zajęcia terapii przez sztukę.
Arteterapia jest jedną z trzech form terapii zajęciowej, obok terapii ruchowej i socjoterapii, która obejmuje trening zachowań społecznych. W lubińskim DCZPDM traktowana jest jednak poważniej – jako istotny element psychoterapii. Twórczość jest stałym punktem programu zajęć na oddziale dziennym ośrodka.
– To nie tylko malowanie kredkami. Stosujemy różnorodne techniki pracy, żeby zajęcia były jak najciekawsze – wyjaśnia arteterapeutka Patrycja Struska-Flunt. – Nie narzucamy tematu, formy, nie oceniamy. Nasi pacjenci mogą wyrazić wszelkie swoje emocje, dzięki czemu czują się bezpiecznie.
Sztuka w służbie psychologii to nie tylko plastyka, lecz również np. taniec czy teatr. Każda forma twórczej ekspresji może mieć pozytywny wpływ na nasz stan ducha i umysłu. Uczestnicząc w takich zajęciach terapeutycznych nie trzeba mieć nawet krztyny artystycznych umiejętności. W tym procesie nie chodzi bowiem o stworzenie dzieła, tylko o odnalezienie klucza do swoich emocji.
– Zajęcia muszą być atrakcyjne i różnorodne, żeby się nie znudziły. Zależy nam na tym, żeby zmieniały się techniki, z których korzystamy, żeby był element zaskoczenia, bo ta ciekawość, co będzie, też sprawia że dzieci, z którymi pracujemy, są bardziej zainteresowane – przyznaje arteterapeutka z Dolnośląskiego Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży w Lubinie Anna Bajon.
W DCZPDM arteterapeuci pomagają dzieciom i młodzieży, ale ta metoda z powodzeniem wykorzystywana jest też w indywidualnej terapii osób dorosłych. Pomaga też rodzinom, a nawet całym grupom społecznym. Po to narzędzie sięga się między innymi w procesie leczenia depresji, lęków, nerwic, uzależnień czy też w terapii szeroko pojętej traumy. Przynosi dużo dobrego osobom zmagającym się z chorobami somatycznymi i niepełnosprawnościami – fizycznymi i intelektualnymi.
– Są osoby, które potrzebują się rozluźnić i zrelaksować. Inni chcą rozpoznać, to w czym są dobrzy i wzmocnić poczucie własnej wartości, ale są i osoby, które potrzebują najzwyczajniej w świecie poćwiczyć rękę i wyprowadzić pewne problemy np. dyslektyczne, związane z pismem, w czym arteterapia też może pomóc – mówi Anna Bajon.
Kto chociaż raz był na zajęciach z ceramiki, wie, że pracę trzeba zacząć od rozgrzania gliny. A to polega na kilkukrotnym rzuceniu bryłą materiału o podłogę – z całej siły. Już samo to pozwala rozładować dużo napięcia… Ale w arteterapii chodzi o coś więcej niż tylko odreagowanie stresu. Proces wymyślania dzieła i jego tworzenia wymaga skupienia, a w tym skupieniu jest miejsce na spotkanie z własnymi emocjami, często wypieranymi lub spychanymi na bardzo daleki plan. Często też w pracach pacjentów pojawiają się przekazy, których nie są w stanie wyrazić słowami. Bywa, że łatwiej jest swój problem namalować, niż o nim opowiedzieć.
– Pacjenci sami decydują, co i jak chcą stworzyć. To daje im poczucie sprawczości. Arteterapia jest również sposobem budowy samooceny, bo widzą, że naprawdę potrafią coś wykonać – tłumaczy specjalistka od leczenia sztuką. – Bardzo ważnym aspektem jest także przynależność do twórczej grupy, która często daje im dużo wsparcia i akceptacji – dodaje.
Podstawowa zasada arteterapii to brak oceny. Nikt nikogo nie krytykuje: że za krzywo, że nie takie kolory, że kształt do niczego. Jeśli padają opinie na temat czyjejś pracy, to muszą być konstruktywne i wypowiadane z szacunkiem. O dziele sztuki można i warto dyskutować, ale swoboda twórcy jest jego niezbywalnym prawem.
– Grupa potrafi doradzić i coś podpowiedzieć. Od grupy płynie też pozytywny feedback. Można też samemu wyrazić swoje zdanie. Arteterapia mocno integruje ludzi, ale też pozwala im być autentycznie sobą w kontakcie z innymi. Tworząc swoje prace czują jedność grupy, ale wyrażają swoje indywidualne emocje. Również w pracach grupowych potrafią bardzo dobrze ze sobą współpracować, tworząc jedno, wspólne dzieło – opowiada Patrycja Struska-Flunt.
Warto podkreślić znaczenie innych ludzi w procesie rozwiązywania problemów psychicznych. Są oni często nam potrzebni – lub wręcz niezbędni – do uporania się z tymi trudnościami. Pozostajemy istotami z natury społecznymi, bez względu na to, jak zmienia się nasze codzienne życie i narzędzia, których używamy. Wspólne tworzenie jest każdemu z nas w głębi jego duszy równie potrzebne jak rozmowy, wspólne posiłki, wycieczki, wyjścia na miasto czy po prostu wspólne życie. Arteterapia pozwala tę wspólnotę odnaleźć.