„Chcecie się poczęstować babeczką?” To może być oszustwo!

4417

Twierdzi, że zbiera pieniądze na chorą dziewczynkę, ale nie chce podać żadnych szczegółów rzekomej akcji charytatywnej, zasłaniając się RODO. Mowa o młodej kobiecie sprzedającej od jakiegoś czasu babeczki na terenie lubińskiego zoo. Wiele wskazuje na to, że mamy w tym przypadku do czynienia z oszustwem…

Fot. ilustracyjne (Pixabay.com)

O sprawie poinformowała nas Czytelniczka, która dwukrotnie natknęła się na rzekomą przedstawicielkę fundacji. – Za pierwszym razem, jakoś pod koniec czerwca, gdy byłyśmy z koleżanką i z dziećmi na placu zabaw. W pewnej chwili podeszła do nas młoda kobieta z wiklinowym koszem pełnym ładnie zapakowanych babeczek i zapytała, czy chcemy się poczęstować. Z odpowiedzi szybko wyręczyły nas dzieci, które chętnie wyciągnęły ręce po słodkie wypieki – opowiada lubinianka.

– Początkowo nie wyglądało to jakby pani oczekiwała zapłaty za poczęstunek. Pomyślałam nawet, że może to jakaś akcja ze strony parku, bo już nie raz przygotowywali różne niespodzianki dla odwiedzających. Myliłam się. Pani powiedziała, że zbiera na chorą dziewczynkę i należy się „co łaska”, sugerując jednak 5 zł – kontynuuje.

Lubińskie zoo nie raz organizowało słodki poczęstunek dla swoich gości, co mogło zmylić naszą Czytelniczkę (Fot. ilustracyjne)

Ostatecznie mieszkanki zapłaciły, ale postanowiły dopytać o szczegóły akcji. Kobieta z koszem jednak momentalnie się oddaliła, potwierdzając tylko, że jest z fundacji.

– Już wtedy czułam, że padłam ofiarą oszustki. Nie chodziło o te 5 złotych, ale miałam w sobie dużą niezgodę na to, że ktoś wykorzystuje temat chorych dzieci do wzbogacenia się. Między innymi przez takie osoby jesteśmy później źle nastawieni do pomagania – uważa nasza rozmówczyni.

Sprawa pewnie nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie fakt, że wczoraj, około godz. 18, Czytelniczka znów natknęła się na tę samą kobietę z babeczkami. Tym razem postanowiła wypytać ją o wszystkie szczegóły prowadzonej akcji.

– Najpierw spytałam o imię i nazwisko dziecka, na które jest zbiórka. Odmówiła odpowiedzi, rzekomo z powodu RODO. Na pozostałe pytania, w tym o nazwę fundacji czy o adres strony internetowej, też nie uzyskałam odpowiedzi. Za każdym razem zasłaniała się RODO. Ani wczoraj, ani miesiąc temu nie miała przy sobie też żadnego identyfikatora. Poprosiła tylko o mój nr telefonu, na który wyśle mi wszystkie dane, na co z kolei ja się nie zgodziłam – mówi Czytelniczka, która po tej rozmowie nie miała już żadnych wątpliwości, że miała do czynienia z oszustką.

Fot. ilustracyjne

Okazuje się, że przedstawiciele parku Wrocławskiego o niczym nie wiedzieli. A powinni. Każda tego typu działalność, nawet zgodna z prawem, wymaga bowiem zgody władz obiektu. Potwierdzają to choćby niektóre przepisy zawarte w art. 3 Regulaminu korzystania z lubińskiego ogrodu zoologicznego. Stanowią one, że na obszarze zoo obowiązuje zakaz:

  • umieszczania bez zgody administratora parku tablic, reklam, napisów oraz ogłoszeń, w tym także roznoszenia ulotek,
  • handlu oraz prowadzenia usług bez zezwolenia administratora parku,
  • organizowania wszelkich imprez bez zgody administratora.

– Nikt w ostatnim czasie nie zgłaszał nam chęci prowadzenia jakiejkolwiek zbiórki charytatywnej, na co zresztą prawdopodobnie i tak nie otrzymałby zgody – mówi Agata Bończak, dyrektor dyrektor Centrum Edukacji Przyrodniczej w Lubinie.

Agata Bończak, dyrektor lubińskiego zoo

– Jeśli chodzi natomiast o opisywaną sytuację, to przekażemy pracownikom, by zwracali uwagę na takie osoby. Gdy tylko zostaną zauważone, będą wypraszane z parku – zapewnia.

Sprawy jak dotąd nikt nie zgłosił również na policję. Aspirant Krzysztof Pawlik z biura prasowego Komendy Powiatowej Policji w Lubinie podkreślił, że osoby zbierające pieniądze na cele charytatywne, powinny mieć przy sobie identyfikator z danymi, nazwą fundacji, a także dokładny opis zbiórki.

Warto więc być czujnym, bo wyobraźnia oszustów nie zna granic, a podobne sytuacje mogą spotkać każdego z nas. Nie tylko w parku…


POWIĄZANE ARTYKUŁY