Czesław Michniewicz, trener Arki Gdynia i człowiek, który doprowadził Zagłębie Lubin do tytułu mistrza kraju, zgłosił się w środę dobrowolnie do prokuratury we Wrocławiu.
– Został przesłuchany w charakterze świadka. Złożył wyjaśnienia dotyczące piłkarskiej afery korupcyjnej, po czym opuścił prokuraturę. Nie zostały mu postawione żadne zarzuty – wyjaśnił Edward Zalewski, szef wrocławskiej prokuratury, który nie chciał jednak potwierdzić, czy wyjaśnienia dotyczyły Lecha Poznań.
– To tajemnica śledztwa – odpowiedział Zalewski.
W środę piłkarze Arki normalnie trenowali, dziś wylatują na zgrupowanie do Turcji. W związku z pobytem we Wrocławiu, w środowych zajęciach Michniewicz nie uczestniczył. Nie odbierał też telefonu. Z wizyty we wrocławskiej prokuraturze podzielił się natomiast wrażeniami na własnym blogu.
"Jak już wiecie, zgłosiłem się w charakterze świadka do wrocławskiej prokuratury. Skoro zatrzymano piłkarzy i działacza ówczesnego Lecha, oczywiste było, że trener to naturalny świadek, osoba, która z bliska obserwowała tamte wydarzenia, choć zarazem stała trochę z boku. Jutro wylatuję z Arką na zgrupowanie do Turcji, dlatego umówiłem się z osobami prowadzącymi śledztwo na dziś – pisze Michniewicz. – Przyjechałem, odpowiedziałem na wszystkie pytania, podzieliłem się swoimi spostrzeżeniami i tyle. To nie jest żadna sensacja – prędzej czy później musiałem złożyć wyjaśnienia. Żałuję, że nie mogę za wiele napisać, ale to prokuratura prowadzi śledztwo i dyskrecja jest konieczna. A o jaki mecz chodzi, jaki był wynik – i tak wszyscy doskonale wiedzą" – napisał Michniewicz, który trenerem Lecha był w latach 2003-2006.
W 2006 i 2007 roku był szkoleniowcem Zagłębia Lubin, a w sezonie 2007 współpracował z reprezentacją Polski podczas zgrupowania w Niemczech przed meczami eliminacyjnymi do finałów Euro 2008.
W gdyńskiej Arce nikt nie chce komentować wczorajszej wizyty Michniewicza we Wrocławiu.
Więcej w dzisiejszym wydaniu „Polski Gazety Wrocławskiej”
red