Burmistrz zasłania się konserwatorem

24

Wygląda na to, że wiatrak koźlak w Buszkowicach nie odzyska skrzydeł. Chcą tego mieszkańcy. Udało im się nawet zdobyć część pieniędzy. Odmawia jednak burmistrz Holdenmajer, zasłaniając się decyzją konserwatora. – To odbijanie piłeczki. A konserwator nie mówi kategorycznie „nie”. Potrzebna jest dobra wola burmistrza – mówi sołtys Buszkowic Jan Śliwa.

Zabytkowy wiatrak znajdujący się na południowo-wschodnim krańcu Buszkowic jest dumą okolicznych mieszkańców. Niedawno go wyremontowano. Brakuje tylko skrzydeł. – Przyjeżdżają go oglądać wycieczki, ostatnio pokazywałem go między innymi wędrowcom z Wrocławia. Wszyscy są zachwyceni. Brakuje jednak tego czegoś, serca, czyli skrzydeł – mówi sołtys Śliwa. – Gdyby wiatrak znowu miał skrzydła moglibyśmy ściągnąć więcej turystów. Mamy też kilka pomysłów jak ożywić to miejsce – dodaje.

O dofinansowanie inwestycji mieszkańcy Buszkowic, wraz ze swoim sołtysem, zwrócili się do starosty lubińskiego i burmistrza Ścinawy. Prosili w sumie o 50 tysięcy złotych. Starosta Adam Myrda zgodził się dać połowę kwoty, czyli 25 tysięcy złotych. Natomiast burmistrz Andrzej Holdenmajer odpowiedział, że pieniędzy nie da, bo na przyprawienie śmigła nie zgadza się konserwator zabytków. „Brak możliwości sfinansowania śmigieł nie wynika z braku chęci ze strony Urzędu Miasta i Gminy a jedynie wynika z faktu, iż konserwator zabytków zabronił nawet montażu atrapy śmigła, tłumacząc to zwiększonymi oporami powietrza przy dużych nawałnicach, co z kolei może doprowadzić do katastrofy budowlanej i zniszczenia zabytku” – czytamy w piśmie od władz Ścinawy. 

Jednak konserwator w rozmowie z nami, a także później rozmawiając z sołtysem Janem Śliwą nie sprzeciwił się definitywnie. – Na tym etapie nie jest to produkt niezbędny. Śmigi są dodatkiem, który nie jest potrzebny. Zostały wykonane niezbędne prace konserwatorskie. Wiatrak nie niszczeje. Wolałbym, żeby te pieniądze zostały przeznaczone na inne zabytki, które są w złym stanie – mówi Leszek Dobrzyniecki, kierownik legnickiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. – Nie mówię kategorycznie „nie”. Jeśli byłaby tam na przykład jakaś ścieżka edukacyjna, wtedy to by miało sens. Poza tym pozostają jeszcze techniczne sprawy. Nie wiadomo, czy oś wytrzyma, kiedy zamontowane zostaną skrzydła. Czy wytrzymają one napór wiatru i wandali – dodaje.

Jednak żeby się dowiedzieć, czy wiatrakowi można przyprawić skrzydła, potrzebne są pieniądze. Można by wtedy zapłacić specjaliście, który by to sprawdził i wykonał projekt. – Szacowaliśmy, że same skrzydła kosztowałyby 34 tysiące złotych. Reszta z tych 50 tysięcy, o które się staraliśmy w starostwie i u burmistrza, miała być przeznaczona między innymi właśnie na projekt. Specjalista sprawdziłby, czy można zamontować skrzydła. Jeżeli nie, nie podejmowalibyśmy dalej tematu – wyjaśnia sołtys Śliwa, jednocześnie radny rady miejskiej w Ścinawie. – Wcześniej, gdy byłem w koalicji, burmistrz zapewniał, że można zrobić skrzydła. Teraz, kiedy wziął ze mną rozwód, mówi, że się nie da. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze przekonać pana burmistrza. Potrzebna jest tylko dobra wola z jego strony – kończy Jan Śliwa.


POWIĄZANE ARTYKUŁY