Brudno na klatce? Posprzątaj sam

24

– Chyba nikt nie ma ochoty mieszkać w takim otoczeniu, gdzie wkoło jest brudno i śmierdzi – skarży się Genowefa Białowąs, mieszkanka punktowca na ulicy Topolowej. Mimo że klatki powinny być sprzątane co najmniej raz w miesiącu, efektów nie widać. Według mieszkańców czyszczony jest tylko parter, przy czym im wyżej tym brudniej, a rozmowy ze spółdzielnią dają znikomy efekt.

 

W budynkach wymieniano niedawno rury w pionach. Na klatkach schodowych od tego czasu zalega kurz i pył po remoncie. – Mamy tylko wydeptane ścieżki środkiem schodów i dosłownie białe ściany, które tak naprawdę powinny mieć zupełnie inny kolor – mówi mieszkanka wieżowca. Niektórzy nie licząc już na zajęcie się problemem przez pracowników porządkowych, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i samodzielnie sprzątać korytarze.

Mimo comiesięcznego obowiązku sprzątania, w tym mycia klatek schodowych, według lokatorów w tym roku nie sprzątano ani razu. Mieszkańcy trzech wieżowców na ulicy Topolowej próbowali porozumieć się w problemowej kwestii z prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej Polne. Długo jednak musieli czekać na reakcję. – Dzwoniłam do pana prezesa, byłam też osobiście ale nie wiem czy to coś da – przyznaje Genowefa Białowąs.

W końcu jednak udało się doprowadzić do wizyty prezesa w budynkach. – Byłem i przeszedłem te kilkanaście pięter z góry na dół we wszystkich budynkach – mówi Ryszard Półtorak, prezes spółdzielni. – Faktycznie zauważyłem pewne nieprawidłowości i rozmawiałem z osobą odpowiedzialną za usługi porządkowe. Jeśli nic się nie zmieni wyciągniemy konsekwencje i będziemy zmuszeni do rozwiązania umowy – zapewnia prezes.

Konsekwencje może i zostaną wyciągnięte, ale dla mieszkańców bardziej liczy się to, kiedy będą mogli wejść z przyjemnością do swoich mieszkań, nie zwracając uwagi na bałagan od dawna panujący na klatkach schodowych.


POWIĄZANE ARTYKUŁY