LUBIN. – Faktycznie, jeden z zaparkowanych samochodów wzbudził szczególne podejrzenia. To dlatego policja podjęła decyzję o sprowadzeniu na miejsce akcji dwóch, specjalnie wyszkolonych psów – przyznaje, już na spokojnie, dyrektor Cuprum Areny.
Po telefonie z informacją, że w galerii podłożony jest ładunek wybuchowy, zarządca handlowej rotundy, Artur Chudy zdecydował o ewakuacji wszystkich klientów, widzów kina i pracowników okrąglaka. Szacuje, że obiekt pospiesznie opuściło od 2,5 do 3 tysięcy osób.
Anonimowy informator zadzwonił dokładnie o godz. 17.38. Wybrał ogólny numer telefonu galerii. Centrala automatycznie połączyła go z szefem ochrony. Cztery minuty później o zagrożeniu wiedziały już wszystkie służby w mieście – straż pożarna, policja oraz pogotowia: gazowe, energetyczne i ratunkowe.
O godz. 18.08 rozpoczęła się ewakuacja widzów kina. Pracownicy ochrony przyznają, że najbardziej obawiali się właśnie wyprowadzania tej części klientów. – Myślałem, że kiedy nagle przerwiemy seans, ludzie rzucą się do ucieczki i w popłochu kogoś stratują. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Wszystko przebiegło bez zakłóceń, bo widzowie uważali, że to ćwiczenia przeciwpożarowe – relacjonuje.
Artur Chudy, zarządca handlowej rotundy, przeszedł wczoraj chrzest bojowy. Wraz ze strażakami i innymi służbami ratunkowymi wielokrotnie organizował ćwiczenia, podczas których symulowano ewakuację galerii. – Teraz dopiero pracownicy się przekonali, jak bardzo były potrzebne. Mieliśmy już wprawę i wszystko poszło sprawnie. Nie było paniki i udało się uniknąć kolejnych nieprzewidzianych sytuacji – przyznaje szef Cuprum Areny.
Z jego relacji wynika, że podczas siedmiogodzinnej akcji nikomu nic się nie stało. Pogotowie ratunkowe nie musiało nikomu udzielać pomocy. Jak mówił nam na bieżąco, starał się zapewnić wszystkim pomoc, choć ma świadomość, że został skrytykowany np. za brak… kawy w termosach. – Przede wszystkim zależało nam na bezpieczeństwie ludzi – podkreśla.
Z obserwacji Artura Chudego wynika, że w trakcie ewakuacji w galerii byli przede wszystkim mieszkańcy Lubina, Polkowic i Głogowa, bo samochodów z rejestracjami z tych powiatów było najwięcej na sklepowym parkingu. – Gros naszych klientów przyjechało odebrać swe samochody dopiero nazajutrz – dodaje.
W tym samym czasie, co pracownicy Cuprum Areny, identyczne telefony otrzymali zarządcy Galerii Bałtyckiej w Gdańsku i Starego Browaru w Poznaniu. – Rozmawiałem z szefami trójmiejskiego obiektu. Okazuje się, że do nich informator zadzwonił z innego numeru niż do nas. Poznaniacy nie chcieli się wypowiadać w tej sprawie – mówi Artur Chudy.
Na dziś nikt nie jest w stanie oszacować strat, jakie poniosła galeria i jej najemcy. Nie mówiąc już o straconym czasie klientów i widzów oraz kosztach służb ratunkowych, które pokryją wszyscy podatnicy.
Więcej:
/aktualnosci,14981,bomby_nie_bylo_akcja_w_cuprum_arenie_foto_.html
/aktualnosci,14995,najemcy_licza_straty_a_sluzby_koszty_ewakuacji.html
Podobne:
www.lubin.pl/aktualnosci,7091,dym_bez_ognia_w_cuprum_arenie.html
www.lubin.pl/aktualnosci,7121,bomby_nie_bylo_borys_jedzie_do_boleslawca.html