– Nie wiem czy my zagraliśmy tak dobrze, czy Zagłębie zagrało tak słabo. Wiem na pewno, że należy pochwalić naszą obronę, dzięki której wygraliśmy – skomentował mecz 15. kolejki Maciej Stęczniewski, zawodnik Azotów Puławy. Podopieczni Dariusza Bobrka przegrali na własnym parkiecie 18:26.
Azoty kontrolowały grę już od pierwszych minut spotkania. Przemysław Krajewski oraz Michał Szyba w ciągu sześciu minut dali prowadzenie Puławom 3:0. Zagłębie za sprawą Wojciecha Gumińskiego zdobyło pierwsze celne trafienie dopiero w 7. minucie rywalizacji. Miedziowi dosyć często lądowali na ławce kar, a ataki gości były bardzo skuteczne. Po dwudziestu minutach meczu, Zagłębie przegrywało 4:9. Kolejne akcje nie przynosiły podopiecznym Dariusza Bobrka większych korzyści i do przerwy przegrywali 8:15.
Drugie trzydzieści minut wyglądało podobnie. Prym na parkiecie wiedli goście, którzy sukcesywnie powiększali swoje konto bramkowe. W zespole Zagłębia najwięcej trafień zanotowali Łukasz Achruk i Tomasz Kozłowski. Ostatecznie lubinianie w ramach 15. kolejki Superligi Mężczyzn ulegli Azotom Puławy, 18:26. Goście okupili zwycięstwo kontuzją jednego z lepszych zawodników. Krzysztof Łyżwa w 25. minucie meczu zwichnął staw łokciowy.
– Puławy zagrały rewelacyjnie w obronie. Dawno nie rzuciliśmy tak mało bramek. Osiem do przerwy, a w drugiej połowie też nie wyglądało to okazale, aczkolwiek skończyło się osiemnastoma trafieniami, a to tylko dlatego, że widocznie w szeregach przeciwnika wdarło się zbytnie rozluźnienie. Katastrofalna i żenująca gra nasza w ataku i nie tylko pozycyjnym, ale również w kontrataku. Było kilka sytuacji, w których praktycznie oddawaliśmy rywalowi piłkę.
– Zawsze w Lubinie gra się ciężko. To chyba pierwszy taki mecz, gdzie udało nam się tak łatwo wygrać. Ja jako bramkarz pokłony kieruję do moje obrony. Blok grał rewelacyjnie i świetnie odcinaliśmy koło. Mogę się wypowiedzieć jedynie w samych superlatywach o swoim zespole – skomentował Maciej Stęczniewski, bramkarz Azotów Puławy.